» Czw mar 19, 2009 17:57
Rzadko piszę w swoim wątku, ale mam problem. Jest źle z moimi kotami, chodzi o relację Diablica - Demon głównie.
Pierwsza poważniejsza scysja była w styczniu tego roku, wróciłam do domu, Diablica miała ranę od pogryzienia na tyłku. Wyleczyłam. Raz mogło się zdarzyć. Był spokój.
W poniedziałek byłam u weta z Diablicą, początkowo były inne objawy, kot nie chce zejść z kanapy, nie chce jeść, ma gorączkę ale też daje się czesać, mizia się, strzela baranki. Obok leży Demon i się do niej tuli.
Wydawało się, że w jakiś sposób Diablica złapała wirusa, dostawała zastrzyki, poprawiło jej się, temperatura powoli spadała, ja nie mogłam się jakoś dopatrzeć skąd tego wirusa przywlokłam. Dzisiaj poszłam do weta na kolejny zastrzyk, otwieram kontenerek, wygląda jakby kota się posikała. Ale to była ropa, po wycięciu części futra okazało się, że ma ślad po poważnym ugzyzieniu, zadrapaniu. Na 100 % od Demona.
Co ja mam zrobić, fakt koty wcześniej miały bitwy, ale raczej takie dla zabawy. Są ze sobą razem prawie 6 lat, ale taka masakra jak teraz jeszcze się nie zdarzyła.
Chcę temu zapobiec, chociaż nie do końca wiem jak. Rozmawiałam z wetem, dał mi kontakt do zoopsychologa, chociaż podobno takie sytuacje bywają nie do rozwiązania.
Co mogę jeszcze zrobić? Jeśli ktokolwiek miał podobną sytuację, proszę piszcie. Nie wiem już o co chodzi, czy Demon może miewać napady złości i wtedy lata i bije resztę, a że Diablica najsłabsza to jej się obrywa? Nie bardzo też mam je jak izolować.
Oddanie Demona ? to ostateczność, mam nadzieję, że znajdzie się inne rozwiązanie.