Wróciliśmy.... Na szcęście we dwoje. W czasie jazdy Filuno ciskał sie w torbie jak nigdy. Jeszcze trzeba spory kawałek podejśc.... "na ostatni"wdechu zołąłam jeszcze podiedzieć doc Fil sie dusi...
Otwarta paszcza, wielkie oczy....
Wolę nawet nie myślec co by było gdybym poczekała do otwarcia lecznicy w Hucie..... A do poniedziałku............ NIE NIE NIE
Gorączki nie ma. Ryczałam i nawet nie wiem co doc mówił i co mu podał,Dostalis my zastrzyki do domku...
Jęsli będzie szło ku lepszemu to we wtorek kontrola. Jeśli za wolno to w poniedziłąe. Jeśli ....... to mamy dzwonić.
Dom wariatów!!!!
Wczoraj wieczór spojrzałam na nas "obcym okiem".
Nie da się spokojnie umyć bo RExio wierci się pod nogami i upomina o wieczorną porcję miłości.... Filemonek siedzi na rogo łózia i wodzi za mną ślepkami. Nie może się doczekać zeby się umościć jak zwykle na moich nogach... A my? W nocnych strojach każde bierze "swojego" kota pod pachę iładuje się pod kołderkę.
A to jest podobno mój fotel.....
