Opowiem wam najnowszą historyjkę, oddającą w pełni nasz stosunek do kotów.
Wczoraj od 22 do 24 był w TV mecz, oglądał go mój mąż. Obudziłam się przed północą, zaglądam do pokoju, a tam na fotelu przed telewizorem leży rozwalona Kropka, a pan domu ogląda mecz NA STOJĄCO, no bo przecież "kicia śpi tak słodko..."
Ciekawe jak na Lulę zareagują rezydentki ? Mirunka nie jest łatwym kotkiem, ma charakterek, oj ma. Z Kropką nie zaprzyjaźniła się łatwo, tak ze trzy miesiące obchodziły się z daleka. Ale teraz pełna sielanka.
Myślę, że jeśli nie oczekuje się natychmiast cudów, to cierpliwość, akceptacja i miłość same przyniosą rezultaty.
Tylko u nas w domu mianem "lula" od zawsze określa się wszystkie owady latające... Czy Lula ma może coś wspólnego z takimi zwierzami ?
Z tego co pisałaś, to owszem lata: nieustająco tam i z powrotem.
A czy w tej chwili, mieszkając u Ciebie prezentuje jakieś problemy? Bo sama piszesz, że z siuśkaniem już nie ma ?