Dziś nad ranem polała się pierwsza krew.

Mrauka czepiała się każdego przechodzącego koło niej kota (niestety jej azyl pokój syna został wyłączony z reszty mieszkania z racji zrobienia w nim magazynu przed przeprowadzką), no Layla nie wytrzymała ruszyła do Mrauki i zaczeło się bo Mrauka nie została obojętna, a i po chwili Zośka się dołączyła, Gryfcio raczej zostaje neutralny w takich chwilach i śpi dalej.
Niestety nie wiem kto jak i co bo wpadłam na mieszankę dwóch krówek i buraski na dywanie, jeden warkot i syk, nagle jak by piorun strzelił wszystko się rozpieszchło i zwiało w swoje kryjówki.
Bilans Zośka i Mrauka okaleczenia, Mrauka sznyta na nosie powyżej różowej części, Zośka ucho. Zośka siedzi cały dzień bez jedzenia w szafie, napiła się raz, nie je nawet jak jej zanosze. Mrauka a i owszem je za dwa koty, ale też siedzi schowana.
TŻ-t naciska na sterylkę Mrauki, niestety mimo podawania tabletek mieliśmy rujkę, co prawda krótką, ale była. Wyprowadzamy się na wieś, TŻ- t uznał że Mrauka musi mieszkać w domu, bo bida zmarznie w domku narzędziowym, ale warunek sterylka.
Dr. Ewa mówi że ma jeszcze za wysoko kreatyninę by ciachać, raz wspomniała że gdy by znieczulenie podać przez maseczkę to można by, wie ktoś gdzie takie znieczulenie robią??