Najlepiej by było, gdyby wet osobiście go zobaczył,ale.. tu zaczynają się schody.
Ja widziałam, jak on zachowywał się w schronisku, jak ciężko było wsadzić go do transportera. Jak on drapał i gryzł. Nawet, jakby udało mi się wsadzić kicię do transportera, to nie wiadomo, czy ja bym go w gabinecie utrzymała. To byłby dla niego ogromny stres. A już pomału wychodzimy na prostą.
Opisałam objawy: kichanie, smarkanie, zielona wydzielina z nosa.
Wygląda na katar.
Mogę mu podawać UDONIX.
Tylko,że ja mu tabletki do pyska nie włożę. Wczoraj próbowałam podać rutinoskorbin. Udało mi się go cudem wyjąć z klatki. Zaraz zaczął się wyrywać, syczeć i groźnie mruczeć. Bardzo pocieszające jest to, że ani razu nie próbował mnie drapać, ani gryźć. Chciał koniecznie uciekać do klatki.
Mam próbować podawać mu strzykawką. To chyba trochę prostsze.
Czeka mnie nie lada wyzwanie. Dobrze, że już się Kufla tak mocno nie boję jak napoczątku
