» Pon wrz 03, 2007 22:48
Nie wiem Aniu, czy zagladasz jeszcze na strone Babuni, czy przeczytasz to co pisze. Zryczalam sie czytajac Twoje pozegnanie z Babunia. Przeczytalam o Babuni wszystko, od poczatku do konca. Jak to dobrze, ze w tym swiecie, gdzie dozorcy truja te biedne stworzenia trutkami na szczury, a zlosliwy sasiad lamie kark i wydlubuje oczy kotu znienawidzonego sasiada, .... ze w takim swiecie sa ludzie tacy jak Ty, jak wielu z Was. Dziekuje Wam za to, ze jestescie, ze piszecie tak cieplo o puszystych klebkach, o Babuniach bez zabkow, o Rudaskach ze zlamanymi lapkami, ze ratujecie te stworzenia, ze chce Wam sie to robic... Moja Dorosia odeszla w maju 2004. Dorosia ... to byla DAMA. Przyszla po Mistfusi, ktora zginela w wypadku samochodowym. Moja Mama dostala Dorosie od sasiadki, a ta kupila ja w azylu, lub jak nazywacie w schronie. Dluga historia..... Jak przystalo na dame, zostala mama, ale w "damowym" stylu. Miala tylko jedno dzieko, jedyne... nie piec, szesc, ale jedno.
To jedno - Buzia, zostala , po Dorosi. Noszona jest na rekach. "Mamuni córunia" i "bojaca dudka" Najszczesliwsza wieczorkami, kiedy pancia oglada telewizje, a buzia lezy ze mna twarza w twarz, mruczac KOCIE OPOWIESCI - znam je na wylot, ale cierpliwie czekam, az je wymruczy, ubijajac przy tym kapuche.
Ma 10 wiosenek, jest kotem podroznikiem, bardzo duzo podrozuje, choc nie przepada za tym.
Tyle o Buni, taka moja opowiesc, o jeszcze jednym czworonogu, ktorego tu jeszcze nie bylo.
pozdrawiam Cie Aniu i Was wszystkich