Parę dni mnie nie było - jak fajnie, ze u Domi wszystko ok. Ja walczyłam ze służbą zdrowia w warunkach szpitalnych

- więc potem w domu, musiałam dojść do siebie
Myślę Kasiu, że Domi wie, że teraz ma o co walczyć i zmobilizuje wszystkie siły, żeby być jak najbardziej zdrowa.
Sanna pisze:[
mamuciku ponieważ ciężko mi pisać o chorobie mojej Dżampety, żeby już się nie powtrzać, przytaczam fragmenty....
Oczywiście, jeśli macie jakieś pytania, proszę śmiało

, napiszę więcej, podam szczegóły..
Sanna, przykro mi, że nie masz przy sobie Dżampety
Napisz mi proszę parę słów, tu, albo na PW.
Jak juz napisałam - mam dwie koleżanki ( obie maja po dwa Ogony ode mnie, zatem "swoi ludzie"

) które dość czynnie - absolutnie nie dla kasy - zajmują się reiki. I rzeczywiscie widziałam jak moje zwierzaki dobrze na to reagują. Nie jest to oczywiscie sposób na leczenie, raczej na wsparcie osłabionego organizmu. I co ważniejsze wychodzi im to na odległość, chociaż zawsze wolą po prostu zwierzaczka mieć przy sobie. Odległość jest o tyle fajna, ze mozna w ten sposób pomóc ulicznikom, dzikuski nie zawsze dają do siebie podejść.
Zawsze będę im wdzięczna za spokojną śmierć mojego Edwarda, który, zanim zaczeły go wspomagać - z tak olbrzymim trudem łapał oddech. Chyba za to najbardziej.
A piszę to jako straszna racjonalistka
