bechet pisze:Jakie cudne, szczęśliwe koty :D
żebyś wiedziała, jak
bardzoone są tam szczęśliwe
naprawdę żałuję -
choć to mało popularny na forum pogląd - że nasze koty nie mogą być wychodzące, że nie mieszkamy na ranczu na stałe
na wsi co rano, kiedy tylko podchodzę do drzwi, chłopaki wyglądają jak Muzykanci z Bremy

stoją jeden na drugim, byle tylko być pierwszym, byle nos przy szparze trzymać i natychmiast wyskoczyć, jak tylko drzwi się uchylą. A że drzwi otwierają się do środka, to...
wypadają na schody i nagle jakby w ścianę walnęły. Bo to już ! są na zewnątrz, hurrra ! Nie ważne, że stoją tylko pół metra od drzwi, ale na zewnątrz
W ciągu dnia każdy przychodzi do domu kilkakrotnie, sprawdza czy liczba dwunogów się zgadza, napije się trochę wody, i z powrotem na trawkę
No i przebój, kiedy staję na schodach i wołam. U nas trawa nie koszona, rośnie sobie samopas, więc - małych w końcu - kotów nie widać.
Drę się więc jak opętana, rozglądam, i nagle, spod siatki po przeciwnej stronie (będzie jakieś 70 m), odrywa się puchata kulka i leeeeciiii, przez tę trawę, aż ziemia dudni
Raz scenę obserwowała koleżanka bojąca się panicznie kotów, nie lubiąca ich i ogólnie o przekonaniu, że koty są wredne i głupie.
I zdziwienie: "Ty, on tu leci... reaguje na wołanie???

"
