A jeśli chodzi o parapecik to zainteresowanie duże ! Bruno ledwie oczy otworzy to drze się aby otworzyć okno

aż strach co to będzie zimą
A jeszcze się pochwalę, a co

To jednak prawda że jak "mamcia" w domu to pociechy lepiej się rozwijają

oto dowód:
Moje kochane Maksiątko tylko udaje kota - zazwyczaj jest ponad tym co "kocie"8) ale jest jedna zabawka (mała pluszowa myszka - czterokrotnie już wypatroszona i setki razy uśmiercana), Maks przy niej zapomina o swojej godności i powadze i gania za nią jak mały kociak. Jeden feler myszki to taki że musi być napędzana dużym bo inaczej nie bawi to naszego Maksia

. Gdy mam dość zabaw to rzucałam zawsze myszkę w kąt i mówiłam" jak przyniesiesz to będziemy się dalej bawić"

jakoś nie przynosił więc miałam spokój

Ale odkąd jestem w domu i prawie całe dnie spędzam z kociastymi to Maks nie odstępuje mnie na krok i zrobił się większym przylepą niż był ! I pewnej nocy wskoczył na łóżko z mychą i domagał się zabaw

byłam zmęczona więc tradycyjnie wyrzuciłam mychę i powiedziałam ten sam tekst-a Maks mruknął i przyniósł mi mychę-myślałam że to jednorazowa akcja ale niestety nie !!! Molestował mnie tak przez godzinę - zasypiając schowałam mychę pod poduchę

wstyd oszukiwać kota ale byłam taka śpiąca ...
Ale fakt jest faktem-Maks nauczył się aportować i godzinami mógłby to robić

ku mojemu szczęściu ...
Jak Bruno nauczy się tej sztuczki to ja się chyba wyprowadzę

albo najmę kogoś do rzucania: Gustawowi piłeczki, Maksowi myszkę, Sarze patyczki - ciekawe co Bruno będzie chciał
