Maluchy łazienkowe wreszcie zaskoczyły z jedzeniem. Zafundowałam biedaczkom stresy - musiałam uruchomić pralkę (na której mieszkają) i odkurzyć mieszkanie, w tym łazienkę. Trudno, life is brutal.
Kawęczynki wyraźnie lepiej jeśli chodzi o zdrowie. Z oswajaniem gorzej, ja teraz w ogóle staram sie nie mieć kontaktu z kotami (co jest dość trudne w mojej sytuacji...)
Odkurzyłam porządnie sypialnię, piorę narzuty, wywaliłam wszystkei kocie szmatki. Koty na razie mieszkają w holu, kuchni i na balkonie. Nie mamy wyboru...
Niestety duszność trwa:(