» Śro wrz 12, 2007 8:55
Tak to jest, jak kot dochądzący a łąpaczka dojeżdzająca z innej dzielnicy.
Nie mam szczęścia gozastać ani rano, ani wieczorem. Bałam się, że odszedł na zawsze.
Ale nie, mam dobre wieści!!!!!Koci jest i do tego jest codziennie karmiony przez p. Różę ze Studia Urody. Zagadałam wczoraj jedną miła panią z tego salonu, paląca papierosa na zapleczu. Okazało się, że inna z pań, p· Roża (fryzjerka) już od dawna przynosi mu puszki, itp.
Jutro ta pani będzie rano, dobrze się składa bo jutro mam wolne i pojadę tam przed otwarciem studia, zanim p. Roża nakarmi go. Jeżei nie euda się jutro złapac, to zostawię kobiecie srodki na odrobaczanie i może jakieś leki (pogadam dziś ze swoim wetem jak można mu pomóc na odległośći). Skoro kot przychodzi już od dawna w takim stanie, to znaczy, ze choroba nie jest nagła. Może jest po prostu silnie zarobaczony, zapchlony.
Na razie muszę oddać klatkę - łapkę, wieć kolejne łapanie za jakieś dwa tygodnie. No, chyba, żeby mu się pogorszyło. Będę w kontakcie z p. Różą.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)