Kocie walki-co zrobic???

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lip 05, 2003 9:55 Kocie walki-co zrobic???

Wlasnie,poradzcie co zrobic...
Coco jest u nas od roku.Zuzia od samego poczatku tepila mala,gryzla po karku az Coco wyla z bolu i jedynie spryskiwacz odganial Zuche od szyji malej.W sumie tak jest do tej pory, raz to sie nasila tak jak teraz a czasami nie ma walki przez miesiac lub dwa.Musze dodac ze w walkach Coco zawsze kladzie sie na plecki i poddaje sie pokazujac gruby brzusio ale Zuza i tak dalej mala zre;-(
Zuza spi z nami w lozku a Coco nie moze bo Zuza ja przegania.Zuzia zajmuje najwygodniejsze fotele a mala nie.I tak jest ze wszystkim, jedynie przy michach jest zgoda. Nie ma czegos takiego jak wspolne spanie lub lizanie sie.
Jak mialabym sie dokocic to znowu serce by mi pekalo bo nie moglabym zniesc widoku znecania sie nad malym kotkiem.
No i pytanie-czy Zuzia mysli sobie ze jest pania mojej chalupy?
Przeciez widzi ze nie pozwalam grysc malej ale robi to nadal i to na moich oczach.Juz sama nie wiem.Istnieje kocia hierarchia w domu????Pewnie miedzy kotami tak ale jak koty postrzegaja ludzi???Czy za to ze Zuzia gryzie Coco ja mam pogrysc Zuzkie zeby uznala ze ja tu rzadze???
Nie moge patrzec na ta walke.Gdyby to bylo jeszcze w formie zabawy ale Kokocha mialczy serio z bolu:-(((
Znacie na to jakas rade??? Jak jest z Waszymi kotami? Walczyly ze soba? Nie mowie o prychaniu,u nas nie bylo prychania tylko odrazu rekoczyny.

Izabela

 
Posty: 6922
Od: Nie cze 08, 2003 20:33
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob lip 05, 2003 10:08

Aha! zapomnialam dodac...Zuzia nawet na moje wlasne dzieci (ludzkie) nie pozwala mi krzyczec.
Gdy jest jakas afera w domu z udzialem dzieci i mnie, Zuzia ZAWSZE jest przy moich dzieciakach!
Ciekawe co ona sobie mysli? Ze jest lepsza mama ode mnie? 8O :lol:

Izabela

 
Posty: 6922
Od: Nie cze 08, 2003 20:33
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob lip 05, 2003 12:03

Hm... może nie lubi po prostu, jak ktokolwiek krzyczy czy podnosi głos?

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob lip 05, 2003 15:40

Cześć! Miałam podobny problem z moimi 2 kotami - kastraty, rodzeństwo teraz 2 lata, w czasie kiedy się gryzły - 1,5 roku.
W pewnym momencie 1 zaczął kompletnie wariować, nie wpuszczał drugiego do pokoju gdzie było jedzenie i kuweta i oczywiście moje łóżko, gryzł strasznie, a tamten drugi tylko żałośnie patrzył na progu. Nie było mowy, żebym mogła pogłaskać, albo pobawić się z drugim kotem, ponieważ Meli ( agresor ) natychmiast go atakował. Ponieważ sytuacja była (dla mnie) ekstremalna, zawiozłam je do kociego psychologa!!!
Wizyta trwała 1,5 godziny, zapłaciłam chyba 80 zł. Pani doktor wypytywała mnie o ich zachowanie w stosunku do mnie, do innych ludzi - ( mieszkam z 2 koleżankomi) czy biją się kiedy mnie nie ma itp. Powiedziała mi co robić i jak się zachowywać i pomogło w ciągu 4-5 dni!!!!!

To było naprawdę niesamowite!!!!

Podaję ci namiary - Dr Iracka tel. 501-140-649 - mieszka pod Warszawą, koła Raszyna. Bardzo polecam.

Jeżeli nie chcesz/nie możesz to generalnie zasady są takie:

- absolutnie nie dopuszczać do bójek
ja głośno krzycze "psik" i klaskam w rece tuż nad kotami

- starać się skojarzyć im wpólne przebywanie z czymś przyjemnym , np wspólne jedzenie i zabawa - ale z 2 kotami

- zajmować się intensywnie kotem agresorem - głaskać go, przytulać - ale tylko w obecności drugiego kota!!!! jeżeli obok ciebie jest tylko on to absolutnie nie zwracać na niego uwagi i nie reagować na jego przymilania (chodzi o to, żeby był nagradzany wyłacznie w towarzystwie drugiego kota )

- zostawić im swobode wyboru własnych miejsc, tzn. nie oczekuj że będą razem spały albo układały się na ulubionych miejscach - jeżeli nie chcą to nie, chodzi tylko o to, żeby się nie gryzły - to jest dobry początek

W przypadku moich kotów pomogło radykalnie na jakiś miesiąc, w tej chwili czasami im sie zdarzają podobne zachowania ( co ciekawe - u obydwu kotów, a nie tylko u tego, który atakował poprzednio) , ale są to pojedyncze epizody, które natychmiast koryguję - tzn. stosuję te same zasady i znowu jest ok. W tej chwili - po pół roku od totalnej agresji - koty czasami śpią razem i wylizują się wzajemnie, zdarzają im sie też przyjacielskie gonitwy jeden za drugim. Niczego wiecej od nich nie wymagam.

Spróbuj tych sposobów (ale muszą być stosowane konsekwentnie i przez całą twoją rodzinę!) , jeżeli nie pomoże skontakuj sie z dr Iracką (- albo innym lekarzem behawiorystą - tyle, ze jest ich niewielu) - bo być może powody agresji twojej kotki są inne niż u moich kotów.

Pozdrawiam i życzę powodzenia
Anna

anna100

 
Posty: 269
Od: Sob kwi 12, 2003 10:13
Lokalizacja: Wa-wa Bemowo

Post » Sob lip 05, 2003 15:58

Anna dzieki za rade!
Pocieszam sie tez tym,ze w niedlugim czasie Zuzia i Coco beda sterylizowane.Moze sterylka zlagodzi troszke rzeznickie zapedy Zuzi :?
A poki co kotuchy czytaja ksiazke....
"Jak wytrzymac ze soba nawzajem" :lol:

http://koty.rokcafe.pl/upload/cozuz.jpg

Izabela

 
Posty: 6922
Od: Nie cze 08, 2003 20:33
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie lip 06, 2003 7:15

Hmmm patrzac na ilosc postow w tym watku dochodze do wniosku,ze jestescie ogromnymi szczesciarzami.Wasze koty lubia sie wzajemnie i nie macie takiego problemu jak ja.Moj jest chyba troche nietypowy-sa okresy zgody chociaz nie siostrzanej milosci i sa napady agresji ze strony Zuzi.Pewnie sie nie znam na kocim zachowaniu stad pytanie do Was.
Zatem przejrze sobie i poczytam stare watki,moze tam znajde odpowiedz na moje pytanie.
pozdrawiam

Izabela

 
Posty: 6922
Od: Nie cze 08, 2003 20:33
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie lip 06, 2003 10:05

Zaraz szesciarzami ;-)
Moje kocice nie lubia sie. To znaczy Czarna nie lubi Bialej. Ale sie nie tluka. I nigdy sie nie tlukly. Co najwyzej czasami groza sobie lapami i Czarna na Biala posyczy jak ta ja pogoni. Wiec nie potrafie pomoc :-(
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87916
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Nie lip 06, 2003 10:50

Troszke juz sobie poczytalam no i wylapalam pare rzeczy,ktore zrobilismy zle na samym poczatku wprowadzajac Coco do domu :(
Wtedy nie mialam pojecia,ze nalezaloby koty przez jakis czas izolowac,zaznajamiac ze swoim zapachem,poznawac kociaki ze soba malymi kroczkami :oops: :oops: :oops:
U nas bylo wszystko na zywiol :oops:
Maly kotek w nowym domku,na srodku obcego pokoju a z boku ciekawski pies(Coco i Biszkopt baaaardzo sie lubia,tak samo jak Zuzia i Biszkopt tez jest przyjazn) i zdziwiona kota :(
Coco jednak nie jest zestresowana dama,wrecz przeciwnie jest bardzo przyjazna,ciekawska,nie jest plochliwa i ma bardzo duzo psich cech :lol:
Moze dlatego,ze wlasnie od samego poczatku bylo "nie tak"dlatego tak dlugo sa walki w domu.A wszystkie inicjuje Zuza.
No to ide czytac dalej bo widze,ze mam ogromne zaleglosci :?

Izabela

 
Posty: 6922
Od: Nie cze 08, 2003 20:33
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie lip 06, 2003 10:56

Szczescie nie przychodzi latwo, trzeba mu pomagac :wink: . anna100 ma chyba najlepiej opracowane techniki jak pogodzic koty, takie specjalistyczne, ze az wpadlam w podziw 8O :D .
Nie wiedzialam co Ci napisac, bo co prawda moje koty sie leja, ale nie odbieram tego cos powaznego. Rezydentami byli Brucek i HrupTak kiedy przeszedl maly RySio.
Koty przyjely RySia, piszac ogolnie, z nieufnym zaskoczeniem. Brucek po kilku dniach wytargal malucha, a potem sie nim zajal - zabawy, mycie i czasem lanie :wink: . Jednak RySio byl z nim szczesliwy. Gorzej z HrupTakiem - jej zajelo 3 m-ce zaakceptowanie malca. Wygladala tak jakby go chciala pozrec zywcem i strasznie sie denerwowala. Miala nawet zapasc nerkowa :oops: . Jednak cierpliwie dazylismy do uzyskania harmonii opierajac sie na wlasnej intuicji. Kazdy kot musial sie poczuc wazny i tak samo kochany, na tych samych prawach. Maly nie mial zadnych taryf ulgowych. Jak dostawal w skore pilnowalismy tylko, zeby nie dostal za mocno, rozumielismy ze Brucek (wodz) tak go wychowuje i ustala hierarchie stada. Kiedy zauwazalismy ze jednak ktos sie na malcu wyzywa interweniowalismy. Udalo sie, ale wymagalo to od nas cierpliowosci i wiary w sukces.
Stado zyje razem rok, jest naprawde bardzo zzyte i koty lubia ze soba przebywac. Zdarzaja sie bojki i pranie mordek, ale rzadko kiedy wkraczamy jako rozjemcy. Jakos sie ulozylo :lol:
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Nie lip 06, 2003 13:46

Pirania na razie jest sama jeśli chodzi o kocie towarzystwo, a z psem dogadywali się "na zywioł" pod kątrolą oczywiście jak zawsze przy nowym kocie w domu.
Niemniej, jak miewałam sytuacje, gdy koty musiały się zaznajomić i żyć razem (przynajmniej przez jakiś czas) to u mnie wyglądało to następująco : (dodam jeszcze tylko, że zawsze zapoznawałam je "na zywioł", i dobrze na tym wszyscy wychodzili . Czyli są różne "szkoły" i .. chyba różne koty (skoro to u mnie sprawdzało się).

Dwa kociaki rezydenci ( rodzeństwo kilku miesięczne Nikita i Abi) i przyjechała kotka ponad roczna. Nowo przybyła kotka, była spokojna, ale nie spoufalała się z Noskami. Przez jakiś czas jeśli któryś za bilsko podszedł to sygnałem dżwiękowym dawała znak "stop". I one to respektowały.
Abi po przybyciu nowej kotki, była na nią bardzo zła, syczała. Schowała się za lodówkę i stamtąd wychylając głowę groznie syczała. tak było chyba około dwóch dni. Jak spotkała "nową" syczała. Wygladało to dla mnie wówczas niepokojąco. Ale trwało krótko. Nie doszło nigdy do żadnych rękoczynów. Nikita zakochał się w nowej kotce niemal od razu , i zaczął zdradzać Abusię (dotąd nieodłączną i nierozłączną, bo było to rodzeństwo bardzo w sobie zakochane)chodząc za "nową" krok w krok w stałej jednak odległości ok 20 cm, to była taka granica którą ustaliła "nowa". Abi była bardzo zadrosna, co było widać i trochę nieszczęsliwa z tego powodu.
Pusia ("nowa") z czasem pozwalała Nikicie podejśc bliżej, on z kolei trochę opamietał się i skończył (na pozór) romans z Pusią , z czego łatwowierna Abusia była bardzo zadowolona. Znowu byłi razem, a Pusię adorował głównie gdy Abusia nie widziała :D ( no i czasami jak widziała) ale Nikita zaczął znowu z Abi spać. A to było dla Abusi bardzo ważne.
Tak, ze u mnie to takie bardziej romansowe nieporozumienia były :D
Nikta pozostał niby wierny Abusi, ale z Pusią mieli też swoje "sam na sam" nieraz. Abi i Pusia żyły w chłodnej zgodzie :wink: . Nie było żadnych sygnałów, zę się nie lubią ale jednak nie przytulały się i nie lizały wzajemnie. Nikita natomiast był mile widziany przez obie Panie :D
Nieporozumienia początkowe trwały w sumie bardzo krótko.

Z kolei jak Pusia była już sama, przyszła do nas mała czarna kotka Snieżka. Pusia z gracją damy i pewnościa rezydentki łaskawie pozwalała małej robić co chce, byle Śnieżka nie podchodziła od razu za blisko do niej. Znowu owe 20 cm :D przez kilka dni musiało być. Śnieżka natomiast, bardziej była zajęta "domem" i nowościami niż Pusią.
Po kilku dniach obie żyły w zgodzie, a po dalszych kilku polubiły się.
Śnieżka dość szybko poszła do nowego domku w naszej rodzinie więc nie wiem co byłoby dalej.
Ogólnie, pewnie rzeczywiście miałam szczęście :D

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lip 06, 2003 13:54

Ja wiem? :roll: My też poszliśmy na żywioł z chłopakami. Prawda: wiedzieliśmy wcześniej, ze Hackerzątko agresywne nie jest, a i Jankes według Lidki nie miał być potworem, który nam rezydenta doprowadzi do stanu roztrzęsienia. Fakt, Hacker musiał młodego ustawić, ale byliśmy spokojni o tyle, że w razie czego mały zawsze miał się gdzie schować. Zreszta Hacker bardziej ganiał go z ciekawości i checi do zabawy. To małe syczało przerażone wieeeeeelkim kotem, który nagle na niego wyskakuje. Ale kiedy zobaczylismy Hackera leżącego na grzbiecie, pokazującego młodemu brzucho w całej okazałości i zaczepiającego Jankesa łapką, to wiedzieliśmy, że musi być ok. I jest. Hacker się poczuwa: wylizuje małego, uczy go myć sobie dupinę po wizycie w kuwecie, karci, gdy młody za bardzo zbójuje.
A w sumie też nie separowaliśmy chłopaków od siebie.

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lip 06, 2003 16:04

Kiedy przyjechalismy z Coco do domu,tez sobie pomyslalam,ze Zuzia-taka opiekuncza kotka,napewno zajmie sie kocim maluszkiem.
Zuzia jest troskliwa w stosunku do "swoich ludzkich dzieci"
Kiedy ktorys z chlopakow placze lub jest smutny kota lepi sie do niego,traca lepkiem,ociera o buzie i pociesza jak moze i potrafi.
Jak chlopcy ida spac,kota idzie z nimi do lozka.Spi u starszego na wyzszej polce :D Za to kiedy my idziemy juz spac,przychodzi do naszego lozka.
Czemu nie zaakceptowala kociego dziecka tego nie wiem 8O
Tym bardziej,ze w Coco nie ma zadnej "agresji" nigdy sama pierwsza nie zaczepia a jak juz dochodzi do walki to lezy na plecach i poddaje sie.
Zauwazylam,ze Zuza najczesciej atakuje kiedy mala bawi sie.Coco bawi sie myszka(myszek jest pare,kazda ma swoja i jest sprawiedliwie)a w tym czasie Zuza czai sie i urzadza polowanie na Coco.Zuza siedzi skulona,robi przyczajowe i skok na Coco.Kiedy Coco wywrocona brzuchem lezy,Zuza kladzie uszy po sobie i zaczyna grysc kark,lapy lub co jej wpadnie do pyska.W tym czasie zaczyna sie ryk malej,proba ucieczki(niestety bezowocna) i dalej zeby Zuzy wgryzaja sie w mala.No i po chwili patrzenia na te tortury wkraczam ja i przeganiam koty glosnym okrzykiem psssik :!: :roll:
Mam nadzieje,ze kiedys jej to przejdzie(tzn.Zuzi bo ja juz krzyczec nie przestane-ten typ tak ma) :D

Izabela

 
Posty: 6922
Od: Nie cze 08, 2003 20:33
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie lip 06, 2003 16:24

Z racji tego, że nie mam jak odseparować poszliśmy na żywioł.
Różnica wieku ok. 3 m-cy. Rudy (rezydent) był zaciekawiony nowym stworem, Pandzior - przerażony, ale to Rudy pierwszy dostał lanie ;-)
Potem dwa tygodnie ostrej gonitwy i kotłowaniny - reagowaliśmy gdy bitwa wymykała się spod kontroli. Po miesiącu widzę, że koty razem śpią!!! Potem zauważyłam wspólne mycie i od tamtej pory chłopaki tworzą zgrany duet co nie przeszkadza im czasem dla orzeźwienia lanie sobie sprawić ;-)

dziuba

 
Posty: 2425
Od: Czw lip 18, 2002 17:11

Post » Nie lip 06, 2003 16:34

A pewnie, nasze też się piorą, bo ten typ tak juz ma. Z tym że w trakcie prania następuje wzajemne wylizywanie, co utwierdza nas w przekonaniu, ze zbójcerze nie biją sie tak na serio.

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lip 06, 2003 16:51

Czyli male becki nie zaszkodza Coco? :) Bo tak jak juz wczesniej pisalam nie piora sie non stop tylko sa wzmozone okresy bicia a pozniej w miare spokojny etap.Moze Zuza spuszcza lenie zeby Coco pamietala kto w domu najwazniejszy :D
a takie obrazki chcialabym ogladac czesciej :)

Zuzia laskawie przyjmuje pieszczoty
http://koty.rokcafe.pl/upload/P1010031kp.jpg

:1luvu:

Izabela

 
Posty: 6922
Od: Nie cze 08, 2003 20:33
Lokalizacja: Gdynia

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 69 gości