Wieści są takie:
jedno kudłate zniknęło bezpowrotnie - dzieciaki próbowały łapać, tkwię w złudzeniach, ze dopadły, któreś przekonało rodziców i kotek ma dom
drugie wzięła jedna z tamtejszych karmicielek

- małe jest dziewczynką i ma na imię Bajka, może wyproszę fotki
ich siostrzyczka - burasia, która była u nas ma domek
rudy z drugiego miotu też
srebro, bure + ostatnie sreberko złapane jeszcze dzikują
Mama kudłaczy jutro umówi się na zabieg. Dla Mamy tych drugich nie mamy miejsca

(bo tak w ogóle mamy już 11 tymczasów i są dwie wysoko ciężarne w planach).
A ja po wszystkim doszłam do wniosku, że może do pracy z kotami się nadaję, ale z ludźmi to już niekoniecznie...