Jupi w tej chwili nie ma nawet domu tymczasowego

mieszka w ambulatorium u znajomej wetki. Wcześniej dzień siedział u mnie i zachowywał się bardzo dobrze. wie co to kuweta

jednak bardzo źle znosił samotność- ktoś musiał przy nim być, bo inaczej miauczal jak potępieniec. Niestety musiał siedzieć w zamkniętym pokoju, bo moje 3 inne koty czaiły się na niego a jak nie mogły go dopaść postanowiły zapolować na najsłabszą koteczkę z tych trzech i spuszczały jej baty

dlatego Jupiter musiał się przenieść do ambulatorium- nie dawałam sobie rady z czterema wrzaskunami i małym dzieckiem, które spuszczone z oka błyskawicznie pełznie sprawdzić co dobrego jest w kuwetach
