Podrzucę może.
Miałam przede wszystkim łapać na sterylki kotki w tej okolicy... i nadal obiecuję taką pomoc.
A tu wszystko kręci sie wokół kociaków, na które nie mam pomysłów...
Tymczasów już nie wezmę, poki co, sytuacja w domu nadal ciężka, jeżeli tak dalej pójdzie... to pewnie zamieszkam w komórce... z kociakami. W domu pięć kotów, dwie dzikawe Biedronki, oraz Bi, której nikt nie chce.
Jeżeli znalazłby się dom tymczasowy gotów zaopiekować się maluchami, to na skrzydłach biegnę łapać te kociaki...
Postaram się je złapać, zawiozę je na odrobaczenie, odpchlenie... pomogę transportowo.
Niestety, oprócz podrzucania wątku i liczenia na cud, wiecej pomóc nie dam rady.
Obiecuję natomiast w miarę moich sił i możliwości ścigać z klatką-łapką płodne kotki z Powązkowskiej, aby nie było już więcej kociego nieszczęscia i tych małych, zakatarzonych, chudych, kocich bied ...
Status Quo. 24 sierpnia 2007
Został jeden kociak, z miotu tych 'śmietnikowych'
Ok, 2.5 miesiaca.
Najbardziej (tak na oko) zdrowy, najszybciej uciekał.
3 kociaki z komórek - mamuśka twierdzi że mają ok. 3 tygodni.
No i jeszcze mniejsze kociaki Burki, której nie zdążyłam wysterylizować...
Udało się:
Wysterylizować trzy kocice w tej okolicy. Zabrać dwa kociaki z komórek (u Beliowen) oraz trzy kocięta ze śmietnika (Kasia w DT u agatki84 w Toruniu, Chati i Masza u mnie, a właściwie u mojej mamy)