Po drugiej stronie siatki - schronisko łódź

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro sie 22, 2007 18:01

Dobre, ale w sumie to nie wiem czy się uśmiałam :?
Dzwoniły do mnie dzisiaj z ogłoszenia w gratce dwie osoby z pytaniem o kocięta, odesłałam do schroniska zachęcając, że są śliczne maluchy. Może któraś z nic się zdecyduje? Oby!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sie 22, 2007 18:02

CoolCaty pisze:Na poprawę humoru wysyłam Wam sms-a z nowego domu Adolfinki:
"Uwaga! Uwaga!
Z ostatniej chwili!
Królewna zamieszana w tajemnicze zniknięcie myszoskoczka!
Czy to możliwe?
W takim małym kochanym ciałku taka agresja?
Czy adoptowałam kilerkę?
A może eliminacja?
Czy psy mają czuć się zagrożone?
Czy Królewna dopadnie je we śnie?
Czy zginą w otwartej walce?
Tyle pytań bez odpowiedzi... cdn"


No jak Adolfina na dzień dobry wszamała myszoskoczka, to będa niezłe jaja :twisted:


nie ma to jak wejscie do nowego domku w wielkim stylu :lol:

mam nadzieje ze myszoskoczek sie schowal :roll:
ObrazekObrazek Obrazek

Adrianapl

 
Posty: 10742
Od: Śro kwi 18, 2007 7:41
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sie 22, 2007 18:11

Jestem przekonana o niewinności Adolfinki i pewna, że myszoskoczek uszedł z życiem.

CoolCaty

 
Posty: 7701
Od: Śro sie 10, 2005 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sie 22, 2007 18:42

CoolCaty pisze:A czy z kotką nieznanej płci nie było tak, ze ma w karcie wpisane kocur, a ja mówiłam, że to dla mnie jest kotka? Zresztą niważne, grunt, że może znajdzie dom.


No więc koton zwany Mokunią okazał się kotką, która jutro będzie ciachnięta i na 90% jedzie do domku. Domek jest molestowany do obrzydliwości, zobaczymy, na razie analizuję zeznania i czekam na następne.
W przypadku Kajusi podobnie, to cudo musi mieć najlepszy dom :D
Domek Viennki wypadł bez zarzutu, więc ona na pewno pojedzie (o ile kochana ciocia Magija ją zabierze swoją klimatyzowaną limuzyną :D )

CoolCaty pisze: Aniu, a widziałaś czy są i jeszcze żyja takie dwa maleńkie czarne koteczki, które były w klatce w górym prawym rogu? Takie kruszynki, w klatce razem z troszkę większym biało-czarnym.


Aniu, jutro będę w schronisku, rozejrzę się.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sie 22, 2007 18:43

O której jutro będziesz?

CoolCaty

 
Posty: 7701
Od: Śro sie 10, 2005 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sie 22, 2007 18:44

Powinnam dotrzeć na 11.30
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sie 22, 2007 20:53

pisiokot pisze:Powinnam dotrzeć na 11.30

A co to? znowu masz Aniu wakacje? :lol:
Wczoraj przed zamknieciem,jak bylam z Arczi iMalutek,potocznie zwana Renia po Skarabeuszka :wink: poszly do domku 2 maluszki!i tak mocno plakaly te,ktore caly czas szukaja domkow i chca na siebie zwrocic uwage :(

elfrida

 
Posty: 1922
Od: Pt gru 15, 2006 22:15
Lokalizacja: lodz

Post » Śro sie 22, 2007 21:21

No niestety nie mam wakacji, ale te dwa czarnuszki... bardzo się o nie boję...

CoolCaty

 
Posty: 7701
Od: Śro sie 10, 2005 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sie 23, 2007 16:22

Wróciłam ze schroniska przed chwilą. Weszłam na forum, żeby zdać relację i powaliła mnie wiadomość o Pusi. Nie chcę dokładać więcej smutku, do tego, który odczuwamy z powodu jej śmierci, ale w schronisku jest na moje oko jeszcze z dziesiątka takich (albo prawie takich) chudziaczków... Wypatrywałam tych najchudszych, próbowałam je dostawiać do miski, zachęcać do jedzenia, ale nie chciały jeść tego, co było w miskach, więc poszłam po saszetki Whiskasa. Whiskasa wcinały z apetytem, nawet te tadki-niejadki...

Najwięcej czasu spędziłam w drugim boksie, jest tam kilka ciężkich przypadków - drobny pręgusek szarosrebrny (Magija ma jego zdjęcia, miała mu robić opis), przekochany. Patrzy takimi mądrymi oczami, podchodzi, tuli się. Oczka załzawione, chudziutki, poryczałam się nad nim, jak on tam zostanie, to będzie to samo, co z Pusinką. Pojadł trochę Whiskasa, malutko... :cry:

Jest Muszka, chudziuteńka przylepa, na chorą nie wygląda, ale jest zbyt drobna i szczuplutka, na zdjęciach nie widać jakie to chuchro
prześliczna, sama słodycz
Obrazek Obrazek Obrazek

Jest drobny kocurek, dziesięcioletni, Wikuś, mieszka w schronisku od października 2006r., jest po zmarłej osobie, też szczuplaczek, przemiły, ufny, tuli się, kolejne słoneczko

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

I kolejna drobinka - pyskata Wandzia :D, ludzi uwielbia, chce ich mieć na wyłaczność, odgania inne koty od kolan, nigdy dość jej myzianek i przytulania

Obrazek Obrazek Obrazek

I kot z pierwszego boksu, z boksu, w którym mieszka Anatol
dlaczego do tej pory nikomu nie rzucił się w oczy, dlaczego mnie nie rzucił się w oczy, zastanawiałam się jak to możliwe :?: :(
Tak spragniony człowieka, ciepła, miłości :cry: ufna, kochana kocia duszyczka :cry: cudo, aniołek w czarnym futerku

razem z Anatolkiem towarzyszyli mi w pierwszym boksie, szli jeden z jednej strony, drugi z drugiej, gdy odwiedzałam pozostałe koty...
Nazwałam go Lucky, niech mu to imię przyniesie szczęście - bo dużo będzie potrzebował szczęścia, żeby się stąd wydostać. Na drodze do swojego domku stoi Luckiemu grzyb - okropne, wstrętne grzybisko, które zjada mu sierść i skórę. Głaskałam go po tym biednym, zagrzybionym ciałku, a on z taką wdzięcznością i ufnością patrzył mi w oczy... Ech, w schroniskowy beton poleciało mi dziś sporo łez :cry: Muszę pogadać z wetką, czy jest leczony, trzeba mu pomóc. Może CoolCaty będzie w sobotę (bo dr Kwiatkowskiej nie ma), obejrzy go, coś doradzi, a w poniedziałek pogadam chociaż telefonicznie z wetką. Ten kot musi mieć dom. Jest tak proludzki i spragniony człowieka..., koniecznie trzeba go stamtąd wyciągnąć, ale najpierw zrobić coś z tym koszmarnym grzybem.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Dwie kotunie bardzo ładnie dochodzą do siebie po sterylkach -Kajunia i ta marmurkowa koteczka. Widać, że czują się dobrze.
Kajunia do domku w sobotę nie pojedzie - domek chętny na nią nie przeszedł kolejnych etapów weryfikacji, podobnie domek dla Mokuni. Z obydwoma chętnymi domkami pożegnałam się w duchu zrozumienia i sympatii, bardzo sympatyczne osoby, ale... A ślicznotki czekają dalej na ten domek naj, naj.

Do domku poszła za to dwójka buraskowatych braci :D
są do siebie podobni jak dwie krople wody, no nie do odróżnienia :D

Obrazek Obrazek
tu na zdjęciach straaasznie zaspani, ale już w aucie pokazali, że stać ich na wiele :D

Nowi opiekunowie to dwóch studentów wynajmujących stumetrowe mieszkanie w kamienicy na Żeromskiego Zadzwonili do mnie wcześniej, bo przeczytali ogłoszenie o kociakach w schronisku i zostali zaproszeni do schronu. Zostali dokładnie przepytani z warunków mieszkaniowych, możliwości finansowych, sytuacji rodzinnej, doświadczenia w kwestii zwierząt i ogólnożyciowego, losu kotów po zakończeniu studiów i wyjazdu z Łodzi itp, itd. Dostali ochrzan, że przyjechali bez transportera, zostali wysłani do M1 po sprzęt, bo "w innym wypadku koty nie zostaną wydane :evil: " Przyjechali z wypasionym domkiem w kocie łapki, piękną kuwetą, slikonowym żwirkiem, karmą RC :D i dowiedzieli się, że koty wydawane są w dwupakach :D A poważnie mówiąc dali się przekonać argumentom o "wyższości dwóch kotów nad jednym". Ponieważ byli bardzo mili i odwieźli mnie do domu dostali w nagrodę 5 kartoników Bozity i namiary na Ewę Pacałowską :D.

Zostało jeszcze trochę kociąt w szafie, tych dwóch czarnuszków, o które pytała wcześniej CoolCaty w szafie nie widziałam :( Były dwa, ale pojedynczo na górze i dole klatki, która stoi przy drugim boksie, ale nie wiem Aniu czy te miałaś na myśli. W szafie jest biało-czarna mamunia z piątką kociąt, wygląda marnie, słaba i ten upał :( parka chłopaków takich "inaczej dymnych", a w innej klateczce ok. trzymięsięczny biało-czarny i bury maluszek. Na dole trzy ok. dwumiesięczne burasie, jeden z chorym oczkiem. W szpitaliku trójka kotów z tych, którym chce pomóc kristintob, a chyba były cztery ?, no i czwórka różnokolorowych słodziaków. Tyle zapamiętałam. W szpitaliku jest też mamunia, która karmiła biało-rudego, a przynajmniej tak mi się wydaje, że to ona. Wygląda ładnie, nie wiem, co jej dolega. Może dopiero teraz miała robioną sterylkę, po odstawieniu małego ? pewnie tak.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sie 23, 2007 17:39

Też udało mi się na moment podskoczyć do schroniska.
Aniu! Mam dokładnie take same refleksje jesli chodzi o koty w podobnym stanie do Pusi. Czy bury kot z drugiego boksu przy którym się poryczałaś, to kot nr 125? On jest chudy nie dlatego że nie chce jesć. On nie może jesc. Ma silny kaszel, przy którego napadach wymiotuje - ma silną biegunkę. Tam z nim coś w środku jest nie tak.
Malutkich czarnuszków o które pytałam faktycznie nie ma. Mam nadzieję, że poszły do nowego domu.
Kojarzę dobrze tego czarnego kocura z pierwszego boksu. Jest bardzo miły i przyjacielski. Niestety ma tez silnego grzyba i w takim stanie jak jest teraz, to go na pewno nikt nie adoptuje. Wątpie, żeby w schronisku miał szanse na wyzdrowienie. Czy on jest wykastrowany? Jeśli nie, to można by go w niedzielę znieczulić i przed kastracją wykąpać w ketokonazolu, może by to na grzyba pomogło.
W boksie 3 jest kotka nr 45, która wygląda tak jak Quazi kiedy był w schronisku. Koteczka jest młoda i tak jak Quazek w większości biała. Aż mnie skręca że ona też mogłaby tak jak Quazi wydobrzeć, gdyby tylko dostała na to szansę.
Dziś moją uwagę w boksie 3 przykuła kotka nr 34 - czarnulka w czerwonej obróżce, chuda jak patyk i mocno, bardzo mocno pchająca się na ręce. Też młoda, też biedna i też nikt jej nie chce...

CoolCaty

 
Posty: 7701
Od: Śro sie 10, 2005 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sie 23, 2007 17:49

CoolCaty pisze: Czy bury kot z drugiego boksu przy którym się poryczałaś, to kot nr 125? On jest chudy nie dlatego że nie chce jesć. On nie może jesc. Ma silny kaszel, przy którego napadach wymiotuje - ma silną biegunkę. Tam z nim coś w środku jest nie tak.


Tak, to on :(
Będziesz w sobotę ? może popatrzymy na te trudne przypadki, wymyślimy jak pomóc ?
najgorsze jest to, że dr Kwiatkowska jest tylko na pół etatu, w te dni kiedy jej nie ma, to koty tak naprawdę są prawie bez opieki, bo tamte wetki pomagają przede wszystkim psom. I im nawet na psy też nie starcza czasu, a co dopiero na koty :(
Jak jest Kwiatkowska to dogląda, próbuje zrobić, co się da. Jak jej nie ma... 8O Jak mi powiedziała wczoraj, że nie będzie jej przez dwa tygodnie września, to się bardzo zmartwiłam. Będę miała kilka dni urlopu w tym czasie, postaram się jeździć kiedy tylko dam radę, będę starała się alarmować pozostałe wetki jak coś bardzo złego zauważę :(
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sie 23, 2007 17:56

Aniu!
Ja w sobote pracuję do 14-ej.
W niedzielę chcę się wybrać.

CoolCaty

 
Posty: 7701
Od: Śro sie 10, 2005 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sie 23, 2007 18:44

Nie było mnie trochę, zaglądam i czytam o Mokuni i lekko mnie zdzwienie wzięło. Kot Mokunia? :lol:

mokkunia

 
Posty: 22181
Od: Wto gru 20, 2005 18:14

Post » Czw sie 23, 2007 18:48

Witam,
wpisuje się w waszym wątku ponieważ w sobotę adoptowałam dwie małe kotki ze schroniska. I niestety u jednej lekarz podejrzewa p. :( Jak ją brałam to już chyba była chora. Może któraś z Was pamięta taką małą kotkę biało-burą chudziutką. To właśnie ona jest taka chora. Jest cały czas leczona i mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy. Obawiam się jednak, że macie tego wirusa w schronisku... Nie wiem czy ta informacja jest Wam potrzebna, ale uznałam, że powinnyście wiedzieć i że może chciałybyście o tym wiedzieć.
Dodam tylko, że druga koteczka ma się dobrze i strasznie rozrabia :lol:

misiali

 
Posty: 20
Od: Czw sie 23, 2007 12:48

Post » Czw sie 23, 2007 18:48

mokkunia pisze:Nie było mnie trochę, zaglądam i czytam o Mokuni i lekko mnie zdzwienie wzięło. Kot Mokunia? :lol:


a, tak :D
mam nadzieję, że imię, które jej wybrałam przyniesie jej szczęście :D
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], puszatek, Szymkowa i 108 gości