» Pon sie 20, 2007 16:34
Maluchów nie ma.
Szukałyśmy 3 dni...całą sobotę w nocy..niedziela..dzisiaj dopiero wróciłam. Ani śladu kociąt..przeszukałyśmy wszystkie możliwe zakamarki...nawet miejsca do których wstęp jest zabroniony..i nic. Nawet śladu po jakimkolwiek legowisku. Było jedno takie miejsce..w deskach...leżała tam stara pielucha i jeż...maluchów ani śladu.
Romawiałyśmy z Bunią...kocica ma mało mleka...mogło być tak, że urodziła a maluchy umarły...albo po upadku z pierwszego piętra na beton, odbył sie przedwszesny poród...
Kocica z tak malutkimi dzieciakami chyba raczej nie opuszcza dzieciaków na długi czas...ona w sobotę siedziała na płocie...potem łaziła z 2 godziny po tym płocie i dachach...może już wtedy nie było malców..nie wiem:(
Przeszukałyśmy wszystkie garaże (tu podziękowania dla Pana gospodarza domu, który łaził razem z nami i otwierał wszystko jak leci). Swoją drogą powiedział że to cud że kotka wogóle tam się uchowała bo facet hodujący gołębie zabija wszystkie koty:( Przeszukałyśmy opuszczone działki, strasznie zarośnięte krzaczek po krzaczku, ja juz sie ruszyć nie mogę przez przeskakiwanie przez płoty. Przeszukałyśmy śmietniki, dziury w ścianach między budynkami, działkę z dechami...wszystkie zakamarki terenów gdzie kotka była. Nie wiem co jeszcze można zrobić? Czy ktoś miał taką sytuację?

