Kopiuję fragment kolejnego maila od Kamila:
Dwa są bure, dwa biało-czarne, jeden brązowy podpalany i dwa są trzykolorowe (biało-czarno-rude). Dzisiaj wieczorem zrobimy im fotki. Zależy mi na nich wszystkich. Jeden jest szczególny, którego darzę sentymentem. Jest najmniejszy, wypierdek, trzykolorowy. Najładniej z nich jest ubarwiony. Na jesieni ta sama kotka jak urodziła małe to musiałem je ratować stosując reanimację. Urodziła 6 małych w dżdżysty i zimny wieczór na dachu budynku gospodarczego. Jak dotarłem do domu i zobaczyłem, że ona rodzi to właśnie urodziła ostatniego. 2 pierwsze z zimna już zdechły. Ostatni był rześki. 3 wcześniejsze były w różnym stanie. Jeden z nich nie ruszał się, jeden tylko trochę, a kolejny jeszcze reagował na dotyk. Zgarnąłem je w ciepłą bluzę polarową. Wsadziłem do letniej wody utrzymując tylko ich łebki na powierzchni. Jak odtajały i zaczęły się ruszać to następnie przeszły etap suszenia suszarką.

Tak o to życiowe niedobitki przeżyły, wychowały się i trafiły w dobre ręce.

Tym też chcemy pomóc.