CoToMa pisze:Na pierwszej stronie jest dokładne rozliczenie.
Niestety mam dług w lecznicy, jestem totalnie spłukana. Na benzynę wydałam fortunę, czasem kilka razy dziennie musiałam jeździć do przytuliska i do weta. Często też kupowałam jakieś jedzonko dla kociastych, np. gerberki dla maluszków, czy mięsko mielone. Mam nadzieję, że teraz sytuacja się trochę unormuje, bo po prostu nie dam razy

Będę musiała wystawić coś na bazarku. Mam nadzieje, że będą chętni.
Psychicznie i fizycznie jestem wykończona. Rano ledwo udaje mi się wstać z łóżka. A miałam w wakacje trochę odpocząć...
Lucynko, wiem, że bardzo Ci ciężko. Wiem, że ostatnio poświęciłaś kotom pani Ali praktycznie całe życie. Ale tak nie wolno. Jeśli Ty się wykończysz, jeśli stracisz siły to kto im pomoże? W całym naszym pomaganiu ważny jest złoty środek. Nie damy rady w 100% poświęcić się kotom, bo dzięki temu, że mamy swoją pracę, mamy jakiś tam siły możemy w ogóle pomagać. Bez pracy nie było by auta, nie było by kompa, netu - a tym głównie pomagamy. Potrzebujemy pracy i chwili dla siebie by resztę sił i środków poświęcić na pomoc.
Nie zrozum mnie źle, ale pomóż sobie byś mogła pomagać innym.
Nie przypłacaj tego zdrowiem

Pomagając trzeba bardzo zagryźć zęby by uratować psychikę.
Nie damy rady wszystkim pomóc, wszystkich uratować. Ale wykańczając się fizycznie, psychicznie i materialnie nie pomożemy żadnemu.
Słońce, będzie dobrze, zobaczysz.