a co u moich kochanych paskud?
z pozoru wszystko dobrze..tyle że musze pilnować Kropki bo jak tylko moze to zwiewa na 3p. tam kiedys ..nie tak dawno mieszkalismy...ostatnio pojechaliśmy z TŻ na cmentarz,..no troche nas nie było ..wchodze na klatke schod. i słysze straszny rozdzierający krzyk....zwieracze mi pusciły..cos się stało...Bosz biegiem na góre...cała się trzęse..a tu zbiega z gory rozdarta Kropka...nie wiedziałam płakać czy smiac się...
nie wiem kiedy i jak czmychneła...
zdjęc mam duzo...jak młody wróci z tego zlotu to wstawie...
Drugi rok z rzędu syn dostarcza mi atrakcji ..wyjezdza po czym trafia do szpitala...w zeszłym roku był w górach na obozie harcerskim ...trzeba było go zabrać po 10 dniach
jutro wracają ..a on gorączka 40stopni..nie wiedza co ..podejrzanie udaru słonecznego ..no chyba mu dupe skopie
wczoraj TŻ pojechał po odbiór transporterka ..mam duzy a kupiłam maly...2 godz. szukał miejsca...odgrażał się ze nigdy więcej..
a dzis rano pojechał do Skierniewic po malenkiego kociaka..i wdodatku jest nim zachwycony..niebieski z dodatkami białymi..cudo..


Takie mam mieszane odczucia jak te ikonki. 
.północ mnie zastała a ja jeszcze 1/3 nie zjadłam
i zaraz puszcze pawia..zeżarłam całe lody... 