Dzisiaj nieźle nastraszyłem moją Dużą: byliśmy oboje w kuchni, ona robiła kawę, a ja łapałem muchę. Felicjana z nami nie było. Nagle spojrzałem w kierunku przedpokoju i zobaczyłem wielkiego smoka! Co robi w takiej sytuacji kot: oczywiście najeżyłem całe futro od głowy do ogona, stuliłem uszy i zacząłem warczeć, mrauczeć i prychać na raz. Duża się wystraszyła, rozejrzała w koło siebie i zapytała: Drabiku, co się stało? Czego tak się boisz? Ona nie widziała tego smoka, czy co?! Jeżyłem sie coraz mocniej....
Wreszcie Duża popatrzyła za moim wzrokiem, wyszła do przedpokoju, pochyliła się nad smokiem i przyniosła go do kuchni. Że też się go nie bała
Tym smokiem był Felicjan, który siedział za rogiem przykryty jakąś szmatką (wyniósł ją oczywiście z łazienki), tak że wystawało tylko jego jedno ucho!!! Oczwiście zaraz pacnąłem go łapką - kto to widział tak straszyć.
Duża nazwała mnie boidupcem i strasznie się śmiała. Dobrze, że nie miała aparatu, bo moje zdjęcie byłoby kompromitacją.
Zawstydzony
Drabik