Teraz o złapanej koteczce...
Ma piękne, rzadko spotykane umaszczenie. Jest niebiesko-dymna (jasnoszara) ma białe dodatki... I bardzo biedne oczko

, nigdy nie widziałam, aż tak opuchniętej sluzówki

. Jest chudziutka i drobniutka, okruszek taki...
Pojechałam z nią na cito na Białobrzeską.
Na szczęście oczko jest

wg dr Czubek jest do uratowania i wyleczenia

ale trzeba działać szybko.
Mała dostała silny antybiotyk, do zakraplania co 4 godziny, unidox i dodatkowo difadol.
Mała nocowała w naszej łazience.
Odizolowałam ją jednakowoż od rodzenstwa, które od wczoraj bryka już luzem po domu.
Mają się świetnie a takie biedne były, jeszcze tydzien temu.
Myślałam, że kociątko to facet.
W myślach dałam mu na imię Puszek.
Kocię okazało się jednak kolejną niewiastą - więc chyba będzie mialo na imię Puszylla, no bo przecież nie Puszka...

o ile Agatka nie zaproponuje czegoś innego
No to tyle. Pakujemy się powoli i jedziemy do Torunia.
zrobiłam parę zdjęć miejsca akcji... ale wkleję wieczorem.
Żałuję, ze nie udało się złapać ostatniego kociaka,

bardzo byłyśmy zdeterminowane... jutro niestety wyruszam na kilka dni do Łodzi...
