Koniec zastrzyków - dietkę trzymamy...ale wydaje się wszystko ok
Ryśka mnie nie lubi - kojarzę się jej z panem wetem który mówił " o HRABINI idzie, już ją słychać"
mały zdrowy .... znaczy się szczęściarz z tych kilku procent, które nie chorują...
Mieszka u mnie, myślę że to już nie tymczas tylko dom całkowicie stały....
Mąż zrejterował i poddał się proponując poduszkę kotu na komputer...bo mu twardo..
