Magija, jak na post pisany w afekcie, o 4 -tej nad ranem, po nieprzespanej nocy, to i tak widzę że jak na siebie, to bardzo oględnie i w bardzo wyważony sposób to napisałam. Bo wtedy naprawdę byłam wściekła, na wszystkich, elfridy nie wyłączając, zwłaszcza, że panowie usiłowali się przedstawić poniekąd jako jej znajomi, którym taki jakiś %^*&% (tzn. mój TŻ) przeszkadza.
Na szczęście po telefonie elfridy złość mi przeszła - bo to właśnie tak jest:
każdy z nas ma za sobą nieudane adopcje, pomyłki w ocenie ludzi, sytuacje, kiedy wszystko wydaje się być super, a wychodzi potwór albo inna paskuda.
Całe szczęście, że skończyło się dobrze. Temat już mogę zmienić - chociaż myślę, że rozważania o adopcjach na odległość i różnych doświadczeniach forumowiczów z tym związanych jest bardzo potrzebny.
Bo czasem z forum wyłania się obraz istnej sielanki - załatwimy transport w każde miejsce, koty forumowe jeżdżą po całym świecie - i ktoś mógłby odnieść mylne wrażenie, że takie adopcje są łatwe, proste i przyjemne.
Niedawno taka sytuacja zdarzyła się Basi Horz, teraz historia Miszki - to bardzo traumatyczne przeżycie dla osoby wyadoptowującej kota, odbiera wiarę we własne siły. A jednocześnie dzięki takim adopcjom na odległość mnóstwo kotów znalazło naprawdę wspaniałe domki - potraktujmy więc to jako zbiorowe doświadczenie forumowe, nie obwiniając nikogo.
A teraz o głównym bohaterze afery: byliśmy u wetek, Miszka został osłuchany, wyoglądany i na szczęście jest zdrowy. Mam nadzieję, że nie przyplącze mu się jakaś opóźniona infekcja ze stresu (nasza Asica złapała jakieś paskudztwo w górnych drogach oddechowych, kicha i bulgocze). Wetki stwierdziły, że persiak jest w bardzo dobrej formie
Po rozmowie z elfridą wzięliśmy dla niego aniprazol, bo od ostatniego odrobaczania minęło sporo czasu, podamy chłopakowi, jak się trochę zaaklimatyzuje.
Miszka pokazał też, ile ma siły - i jak tragicznie mogła się skończyć próba wożenia go pod pachą - kiedy mu się znudziło siedzenie na rękach u TŻa.
Szkoda mi kociora, bo teraz siedzi samiutki w tej izolatce, a do towarzystwa ma rower TŻa i sprężarkę, a on tak bardzo chciałby do ludzi.
Idę sobie zaraz z nim pogadać o życiu
