Porwanie Kotona?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob cze 28, 2003 10:41

A ja bym się nie zapierała, że kota nie da sie odebrać, jak opiekun nie chce. Wyobraźcie sobie sytuację, że ktoś znajomy wam, chce wziąć waszego kota na ręce a potem z nim odchodzi, wsiada do samochodu i odjeżdża. Co byście zrobiły? Rzuciły się na niego? Zaczęły wyrywać kota z jego rąk? Ja raczej bym osłupiała a po wyjściu z osłupienia głośno zaczęła się domagać oddania kota. Moja wyobraźnia jest chyba zbyt mizerna, żeby umysł mógł łatwo zaakceptować myśl: "Ktoś porywa mojego kota" i zaordynować szybki sposób działania 8O

Nie zostało tutaj przez nikogo zakwestionowane, że Canis robi dobrą robotę. Osobiście uważam jednak, że przesada w każdej działalności jest szkodliwa. A tutaj jest ta przesada niestety występuje w mocnym stężeniu.

Canis uratował wiele kotów, wiele kotów ma dzięki Canisowi dom. Zastanawiam się tylko nad jednym - ile kotów mogłoby mieć dom, gdyby fundacja oprócz zastawiania się umowami, warunkami, przepisami okazała ludziom więcej szacunku i zaufania. Tak jak pani Irena z Azylu w Konstancinie.

Pamiętam, kiedy Małgosia (ta, która odpisała na post Moniki) zamieściła (rok, czy dwa lata temu) apel o adoptowanie kotów, które u pani Anny mieszkają, bo inaczej wszystkie zostaną uśpione. Nie rozumiem tego. Z jednej strony jest rozpacz, bo kotów za dużo i nie ma jak się wszystkimi zająć - z drugiej strony nie tylko odstraszające warunki adopcyjne ale i sama procedura adopcji i późniejsze po niej działania.

Falka

 
Posty: 32813
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Sob cze 28, 2003 11:03

Właściwie,nie wiadomo jak ta dziewczyna tego kota zabrała? Ja noszę do weta koty w przenosce i ktoś nawet znajomy może na niego popatrzeć przez drzwiczki,bo kota na ulicy z klatki nie wyjmę,gdyż mógłby się wyrwać i polecieć wprost pod koła samochodu.I nie dałabym go nikomu wziąć na ręce!Na ulicy? Jak ten kot był przynoszony do weta? Może w szelkach?
Przenoska to jednak najlepsze wyjście,kot przecież boi się wszystkiego-samochodów,ludzi,głośnych dzwięków,a przenoska to mały azyl dla kota.
Mnie przenoskę musiałby ktoś próbować wyrwać.a kota na pewno nie zdążyłby wyjąć.
A sprawę do Wyborczej chyba zgłosiła wetka? A nie p.Tomasz?
Ale to wszystko zakręcone...naprawdę trudno się połapać:(

Candy

 
Posty: 1409
Od: Wto lut 04, 2003 22:27
Lokalizacja: Małe Trójmiasto

Post » Sob cze 28, 2003 13:16

No i zgadzam się z Tobą Falko,że te przepisy mogą być interpretowane tak,że nowy właściciel nigdy nie będzie się czuł prawowitym właścicielem kota.
A co maja zrobić hodowcy,którzy sprzedają kota? Mają też obwarowywać się takimi umowami? Raczej ma się zaufanie do osoby,która decyduje się na kociaka i pragnie dalej utrzymywać kontakt z hodowcą. Chociaż wcale nie musi!
Ale jak mi nie podoba się osoba,która chce kupić kota? Co mam zrobić? (bo niestety i tacy ludzie się zdarzają).
Jest sposób-tzw cena zaporowa.
Inny-powiedzieć,że kotów na sprzedaż nie ma.
Otwarcie przyznać,ze tej osobie kota się nie sprzeda...
Nie wyobrażam sobie,żebym później czaiła się pod lecznicą i zabierała kota,wymachując umową.

Candy

 
Posty: 1409
Od: Wto lut 04, 2003 22:27
Lokalizacja: Małe Trójmiasto

Post » Sob cze 28, 2003 13:22

... sprawa kojarzy się, jednoznacznie, z rozwodem rodziców, którzy wyszarpują sobie wzajem dzieciaki. jeżeli ktoś będzie mnie próbował przekonywać o tym, że robią to dla dobra tych dzieci, to jest kiep.
... nie wiem kto ma rację, ale muszę zgodzić się ze zdaniem, które padło już dużo wcześniej: pani ania jest nieprofesjonalna. świadczy o tym kilka słów z wyjaśnienia pani ani: sprawa mojego jednego kochanego kota. można mieć emocjonalną motywację, ale działanie powinno być oparte na przesłankach racjonalnych. jeżeli jest inaczej, to nazywa się brakiem profesjonalizmu. proszę darować sobie komentarze, że jestem facetem i myślę czy czuję inaczej. nie mówimy o uczuciach, tylko o rozwiązywaniu poważnych problemów - jeżeli ktoś nie potrafi, to niech się nie pcha. płeć nie ma tu nic do rzeczy.
... prasa szuka sensacji. jasne, że pisze o sprawach, o których ludzie chcą czytać. sądzicie, że będą zainteresowani dobrymi nowinami? o ile mi wiadomo, nie istnieje żadne pismo z dobrymi news'ami, które byłoby finansowane z samej sprzedaży. ludzie chcą czytać i oglądać sensacje. to wynika z natury człowieka (mniejsza o szczegóły). albo jesteście naiwni (nic złego, ale utrudnia życie), albo brak wam doświadczenia (przejdzie z wiekiem).
nie łudzcie się, że świat i ludzie są tacy, jakich sobie wyśniliście. jeżeli ktoś decyduje się na woluntariat (nie tylko koci), to decyduje się na działanie we wrogim środowisku. to jest walka, wyzwanie, nie spacerek z pieskiem do parku. dlatego, jeżeli chcemy, aby było skuteczne, potrzebny jest profesjonalizm.
... jego brak widoczny jest również w ogólnym wrażeniu jakie odnosi się po przeczytaniu wyjaśnień - mam pretensje do całego świata, jest mi źle, nikt mnie nie kocha. decydując się na taką działalność, trzeba liczyć się z tym, że człowiek będzie spotykał się z różnymi zarzutami, często niesłusznymi. taka p... robota i już.
... raz jeszcze podkreślam - nie oceniam, kto ma rację, bo mam za mało danych. oceniam jedynie postawę pani ani, którą uważam za amatorkę tam gdzie jest miejsce na poważny profesjonalizm.
co do antyterrorystów ... nie stawiałbym się im, ale gdyby ktoś, komu mógłbym powiedzieć nie, przyszedł do mnie i powiedział oddaj 'przelewa', to spotkał by się z adekwatną do takiej sytuacji reakcją (bez względu na płeć!).
... to tyle. zanim zabierzecie się za odpowiedzi na tego posta, odłóżcie go na chwilę, zastanówcie się nad tym co napisałem i odpiszcie gdy ochłoniecie. trzeba rozróżniać namiętne uniesienia w upalną letnią noc, gdy skóra pali skórę; od chłodnej próby rozwiązania codziennego problemu.

azja

 
Posty: 231
Od: Wto cze 18, 2002 1:32
Lokalizacja: poznań

Post » Sob cze 28, 2003 13:31

Hm... w sumie żadna nowina. Polski wolontariat zwierzakowy (i nie tylko, ale tutaj mowa o zwierzakowym) jest w większości nieprofesjonalny. Na moje oko tylko około 30% działających w nim osób ma rzeczywiste przygotowanie i cechy charakterologiczne predestynujące do zajmowania się czymś podobnym.

Podstawowa wada, jaką można zauważyć, to właśnie płytka motywacja – oparta na współczuciu, a nie na współodczuwaniu. Skutków jest kilka – ta pierwsza "wersja" wiąże się m. in. z prostymi emocjonalonymi reakcjami, brakiem zdolności do współdziałania i kompromisów. Przy działalności społecznej (jednak, co by nie powiedzieć), to musi się mścić...

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob cze 28, 2003 13:37

azja, i Ty się nie unoś :wink:
Masz rację, że wysuwanie emocji jako argumentu raczej nie pomaga w takiej dyskusji, i - szerzej - w takiej pracy. Niestety obniża wiarygodność.
Niemniej jednak pobudki do podjęcia się wolontariatu ludzie mają różne. Emocjonalne też. A może często: przede wszystkim.
Czasem trudno jest oczekiwać / wymagać od innych chłodu i racjonalności, zwłaszcza jeśli reaguje się (jak ta Pani) na atak osobisty.
Nie popisała się tu gazeta, ofkors.
Jasne, są żądni przede wszystkim sensacji. Ale nie wymagaj więcej od atakowanej wolontariuszki niż od dziennikarza, który powinien choć w minimalnym stopniu przestrzegać prawideł sztuki jaką uprawia. I pokazać zagadnienie z punktu widzenia obu stron konfliktu. 8)

ana

 
Posty: 24746
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Sob cze 28, 2003 13:50

... a u was murzynów biją :!:
to, że inni postępują źle, nie zmniejsza naszej winy. poza tym, nie oceniałem 'gazety', tylko panią anię. nie można ze sprawy robić teorii wszechrzeczy, bo zagubimy się w przedsionku. dlatego skupiłem się tylko na fragmencie, co do którego miałem najwięcej do powiedzenia.
... mój styl jest często mięsisty i żywy, ale opiera się na chłodnej analizie. fakt, czasem mylone jest, to z emocjami. ta żywość ma jednak pomóc w prezentacji (bardziej wyrazistym wyeksponowaniu) argumentacji, nie epatowaniu słowiańską wrażliwą duszą.
jeżeli taką posiadam, to jej prezentację rezerwuję dla wybranych ludzi i sytuacji :D

azja

 
Posty: 231
Od: Wto cze 18, 2002 1:32
Lokalizacja: poznań

Post » Sob cze 28, 2003 13:58

Estraven pisze:oparta na współczuciu, a nie na współodczuwaniu.


Czym się różni współczucie od współodczuwania?

Falka

 
Posty: 32813
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Sob cze 28, 2003 14:15

Falka pisze:Czym się różni współczucie od współodczuwania?

Pierwsze to kojenie emocjonalne. Drugie - element postawy skłaniającej do podjęcia działań mających na celu zmienić niepożądany (równiez emocjonalnie) stan rzeczy.

Na przykład:

Gdy ktoś ma doła, pragnie przede wszystkim współczucia. Zwykle mogą go dostarczyć przyjaciele – wysłuchując, pocieszając, wykazując zrozumienie, pomagając coś załatwić, wyręczając w czymś i tak dalej. Zwykle pomaga. Jeśli jednak współczucie pójdzie za daleko, staje się demobilizującym, a nawet szkodliwym, bo osłabia motywację do działania.

Współodczuwanie jest próbą zrozumienia cudzego problemu tak, jakby był własnym i udzielenia osobie pomocy w jego rozwiązaniu, ale głównie siłami samej osoby, podczas gdy nadmierne współczucie wiąże się zwykle z gotowością wyręczenia kogoś w uporaniu się z kłopotem. Stąd np. terapeuta nie powinien starać się okazywać przesadnego współczucia pacjentowi. Ma mobilizować jego siły obronne, a nie koić.

Można powiedzieć więc, że współczucie wiąże się z prostymi reakcjami emocjonalnymi, zaś współodczuwanie z dojrzałymi emocjami. Pierwsze ma charakter doraźnej pomocy, drugie nakierowane jest na zmianę stanu rzeczy i usunięcie przyczyn, które problem spowodowały.

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob cze 28, 2003 14:17

Nie rozumiem jednego-co ma profesjonalizm do miłości do kotów?
Z tego wynika,że ja jestem nieprofesjonalna,bo kocham koty?
I nie powinnam,bo mam hodowlę?
Są osoby,którym nigdy nie sprzedam,nie dam,nie wyadoptuję kota...
Dlaczego? Bo coś mi nie gra,coś mi nie pasuje,źle tę osobę odbieram.:(
Jestem nieprofesjonalna:(

Candy

 
Posty: 1409
Od: Wto lut 04, 2003 22:27
Lokalizacja: Małe Trójmiasto

Post » Sob cze 28, 2003 14:31

Nie rozumiem dlaczego p. Ania mając możliwość wypowiedzenia się (choćby umieszczenia jej wypowiedzi na forum) "odwraca kota ogonem"???
W jej liście nie ma ani słowa o Kotonie. :? Czyżby nie miała nic do powiedzenia?
I dziwnie wygląda zabieranie kota na siłę komuś, kto go leczył przy wcześniejszym apelu o adopcje kotów, bo zostaną uśpione. :?

Zgadzam się z Azją - jak ktoś sobie nie radzi, nie powinien się za to zabierać.

Bardzo bym chciała dowiedzieć się jak to wyglądało ze strony p. Ani W.

Candy - sorki, ale z tą zmianą imienia przesadziłaś :lol: To zbrodnia?

Ofelia

 
Posty: 19437
Od: Wto lut 05, 2002 17:16
Lokalizacja: W-wa

Post » Sob cze 28, 2003 14:34

Ja dopisze jeszcze kilka slow o Ani W., bo wczesniej nie napisalam wszystkiego. Otoz Ania nie tyle, ze nie nam wogle nie chciala dac kotow, tylko proponowala zupelnie inne, np. dorosle. Poniewaz Piotr nigdy nie wychowywal kotka od malenkosci, wiec stad bardzo zalezalo nam nam na maluchach. Chcialam, aby raz w zyciu przeszedl uroki kociego macierzynstwa. Mimo, ze jej to tlumaczylam, niestety nie moglysmy sie dogadac w tej sprawie. Dodam, ze ja potrafie zajmowac sie malymi kotami. Zbulwersowalo mnie to, ze wybierane przez nas koty dozyly wlasnie w Canisie do roku, badz sa tam do tej pory.
Mialam wrazenie, ze tak jej sie podobaly te maluchy, ze po prostu nie chciala ich oddawac komukolwiek. Efekt jest taki, ze potem Canis ma wiele niewyadoptowanych doroslych juz kotow. Nie neguje profesjonalizmu tej Pani, jej opieki i dbalosci o koty, bo sadze, ze jest bez zarzutu. Uwazam tylko, ze w gre wchodza u niej tak osobiste emocje, ze moze je chwilami przedkladac nad dobro zwierzakow, uwazajac ze tylko jej opieka i milosc jest najlepsza. To uwazam za niesprawiedliwe z mojego punktu widzenia.
Dodam, ze ten kto mnie zna, wie ze Trio ma u nas jak cyt. "U pana Boga za piecem" i jak znakomita wiekszosc piszacych tutaj ludzi, dbam o nie bardzo troslkliwie.
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Sob cze 28, 2003 14:38

Ofelia pisze:Nie rozumiem dlaczego p. Ania mając możliwość wypowiedzenia się (choćby umieszczenia jej wypowiedzi na forum) "odwraca kota ogonem"???

Z wypowiedzią nie byłoby kłopotu. Anna Wydra jest zarejestrowana na forum (użytkownik # 130)

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob cze 28, 2003 14:39

Candy pisze:Nie rozumiem jednego-co ma profesjonalizm do miłości do kotów? itd

Troszkę inaczej to widzę Candy.
Oczywiście to tylko moja prywatna opinia.

Chodzi o to, że wolontariat, to tak troszkę funkcja publiczna. Podejmujesz się np. pomocy w zorganizowaniu jakiejś akcji. Wyznaczasz pewien cel i drogę postępowania by go osiągnąć. Oważ droga wiąże się z przyjęciem pewnych rozwiązań formalnych (np. ułożenie regulaminu akcji), ale też np. zastanowieiem się nad kompromisami na jakie jest się w stanie pójść by z jednej strony nie naruszyć cudzych interesów ale i przybliżyć się do swojego celu.
I teraz moja obserwacja: nader często zdarza się, że wolontariusze (traktuję tę nazwę bardzo umownie - dotyczy w zasadzie rozmaitych osób działających dala dobra np. zwierząt itd) w sytuacjach podbramkowych, konfliktowych, albo chociażby trudnych nie podejmują żadnych negocjacji. Nie słuchają drugiej strony. Nie godzą się na kompromisy. Głównymi argumentami stają się argumenty emocjonalne.
To bardzo utrudnia, a czasem uniemożliwia osiągnięcie celu.
A czasem wystarczyłoby ciut ciut elastyczności... :roll:

ana

 
Posty: 24746
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Sob cze 28, 2003 16:27

Estraven pisze:
Ofelia pisze:Nie rozumiem dlaczego p. Ania mając możliwość wypowiedzenia się (choćby umieszczenia jej wypowiedzi na forum) "odwraca kota ogonem"???

Z wypowiedzią nie byłoby kłopotu. Anna Wydra jest zarejestrowana na forum (użytkownik # 130)
Pani Ania nie ma obowiązku wypowiadania się na ten temat we wszystkich miejscach, które o kotach traktują.
Konflikt jest między Nią a gazetami warszawskimi. Uważam, że nie musi tłumaczyś się wszystkim i wszędzie. Gdy sprawa zostanie wyjaśniona / sprostowana (cokolwiek), na pewno to do nas dotrze. Np w postaci linku do odpowiedniego artykułu lub komentarza na stronie Canisu. :wink:

ana

 
Posty: 24746
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 64 gości