Femka pisze:Lim Lim, wiem, że w oswajaniu duże doświadczenie ma Agalenora. Jej Mam ma w domu dwie dziczki i razem z annskr pracują nad nimi. Może spróbuj się skontaktować?
Ech, bez przesady, Femko, na peeno nie mam dużego doświadczenia.
Dziczki u mojej mamy, to raczej antyprzykład i nasza porażka dydaktyczna (hmm... a raczej porażka mojej mamy)... a przy okazji moje zmartwienie -
Bo one w Łodzi, a ja w Wwie, czas leci... a mamie jakoś nie idzie oswajanie. A mi ciągle tak jakoś 'nie po drodze'
Mamo bardzo Cię przepraszam. Tak w ogóle bardzo kochana jesteś, że wzięłaś te tymczasy
Natomiast z doświadczenia:
Z reguły małe dzikusy oswajają się szybciej
Maluchy trzeba łapać, chwytając mocno za kark, kłaść na kolana, dużo z nimi rozmawiać, trzymać na kolanach, przytulać, oswajać z dotykiem, głosem
Efekt akustyczny zwany też pieśnią traktorzysty powinien pojawić się dość szybko
Małe kociaki mają tak zwany odruch śledziowy.
Mocno złapane za kark, kulą łapki, robią się takie... miękkie. Te najdziksze sztuki raczej też.
Wszelkie operacje na dziczkach typu podawanie kropelek, antybiotyku przeprowadzam właśnie 'na śledzia'.
Klatka wystawowa powinna zdać egzamin. Jeżeli jej nie ma, to małe pomieszczenie bez zakamarków.
Pewnie nie napisałam nic odkrywczego. W każdym razie trzymam kciuki i życzę powodzenia
