Dziewczyny, jesteście
A ja tu zaraz zejdę chyba
Kissa mizianek sobie nie życzy, właśnie odstawia mega-głupawkę-monstrum

Dzisiaj wszystko jej wolno
Udało mi się ją po południu namówić na odrobinę kurczaka, teraz jedzonko odstawione

. A ona tak lubi w nocy schrupać z pół grama suchego
U veta było dziś... hm...
Przyjął nas nie właściciel (któremu nota bene ufam ślepo, i który ma moją dozgonną wdzięczność za mojego psa), tylko jakiś młody.
Przedstawiłam problem wyjazdu i mój dylemat ze sterylką i brakiem rujki, od razu powiedział - zastrzyk - hormony

Zaczęłam marudzić, że hormony to tak niekoniecznie, ale powoli, powoli... prawie mnie przekonał. Kiedy sięgał już na półkę ze strzykawkami, zmieniłam zdanie. Zaczęłam dociekać, czy możliwe, że Kisa już miała rujkę, tylko mało objawową. No, przytulaśna jest zawsze. Gadatliwa tudzież. Tarzać się - owszem - zawsze. No to może jednak sterylka od zaraz. No dobra, to jutro. No to ja nieeeee!

No to zastrzyk, bo jeśli rujki nie było, to bankowo będzie. To ja znowu że nieeee

No to lekarz pobiegł do właściciela, który właśnie przygotowywał psa do operacji. Kiedy usłyszałam jego "Sterylka", odetchnęłam. Decyzja podjęta.
Jak sądzicie, słusznie? Może jednak lepiej nie???
Żałuję, ze nie poszłam tam parę dni wcześniej, planowałam już w poniedziałek, ale nie dało rady. A teraz zostało mi już tylko 2 tygodnie do wyjazdu
O rrrrany, jak ja się boję
