Witaj Colas, miło, że wpadasz! I my pozdrawiamy szylkrecię!
Ja teraz napiszę w skrócie, bo mam dezynfekowanie

góry, moje obronne kotki wyczuwają Muśkę. Przynoszę zapach innej kotki z dołu na pantoflach, na wszystkim, aczkolwiek, nim wejdę do mieszkania, wchodzę pod prysznic kilka razy dziennie.
Było tak: Muska schowała się za wersalką, którą rozłozyłam sobie do spania, ale nie uciekała. Głaskałam, głaskałam, zaczęły się traktorki, potem wyszła, potem się miziała, potem zwiedzała salooony, potem szurszurszur, kupa, w drugiej kuwecie szurszurszur siku, coś tam pochrupała, chodziła dookoła mojego spania, i szyjke dawała i pysio i wszystko.
Od wczesnego świtu miauki, żebym wstawała i głaskała, potem gdzieś uciekała, chowała się, potem znowu dziwne pomruki, teraz gdzieś sie schowała i chyba mamy powrót do wersji dziennej.
Wnioski: Muśka to koteczka bardzo miziasta i oswajalna, jej potrzebny człowiek na bieżąco, dom docelowy, kitusia otworzy się w dwa dni, albo szybciej.
Schodze na dół poczyścić kuwetki, dać coś do jedzenia i znikam.
Rany boskie, ja nie chcę jej do siebie przyzwyczajać!
Nie istnieje opcja, że zostaje u nas, albo czeka w nieskończonośc na dom docelowy, czekanie będzie dla niej kolejną krzywdą.
Jest sliczna, a traktorzy jak orkiestra!!!!
Idę do niej, odezwe sie potem.
Jest dobrze, siusia, kupolek, chrup chrup, mruczy.
