W nocy Jerzyk przestraszył mnie niemal śmiertelnie. Kiedyś znalazłam rano martwe kocię zsunięte za tapczan, to była okropna trauma. Od tej pory mam jakieś takie lęki, że mi kot śpiąc w nocy umrze. Obudziłam się w nocy, Jerzyk spał obok i jakoś tak się zsunął. Dotykam do niego - a on nic, jak szmatka
. Prawie wpadłam w panikę, na szczęście jak mocniej nim potrząsnęłam, to się ocknął. Musiał wyjątkowo jak na kota mocno zasnąć. Ale co w tych paru sekundach przeżyłam to moje, brrr.
W tym tygodniu Jerzyk mił być szczepiony. Teraz znowu to wszystko odwlecze się, a w związku z tym także i szukanie domku na stałe. No cóż... . Aby tylko maluch był zdrowy.
