Rozmawialam z Zosią, mialam nadzieje, ze wezmie malutką.
Az mi sie płakac chce jacy są ludzie udający miłośników zwierząt.
Powiedziala ze nie wezmie, bo ma mamę w gorsecie(pękniety krąg w kręgoslupie) i wnuka ,którym musi sie opiekować.Nie da rady

bo kotkę trzeba uczyc, nie wiem czego ?
A koteczka moglaby z jej mamą leżec i sie bawić i mruczec jej do ucha.
Głupia baba, po co te wcześniejsze deklaracje pomocy i zapewnienia ze jedną koteczkę wezmie.Az mi sie wszystko przewraca, guła jedna .Nadaje sie tylko do dokarmiania bezdomnych kotow.Wystawić jedzenie i koniec , to wlaśnie taka typowa karmicielka.Potrafi tylko uzalać sie nad swoim losem,a jest mlodsza ode mnie.
Ogromnie się ze Ebi znalazl dom u Kya , Zosia nigdy by go nie wzięła.
Rozmawialam z p.Niną ,nową opiekunką wczoraj zabranej koteczki.
Nie da się zlapać, ale jadla, zalatwiala się i bawila nogą pod kołdrą p.Niny.
Mam nadzieję ze wszystko się ułoży i się oswoi malutka .Pani nie chce jej stresować i lapać na siłę.
Nie nadaję się na wyadoptowywanie

choc tlumaczę sobie że kazdy domek jest dobry, gdzie kotek ma dach nad glowa, jedzonko i czlowieka
swojego, niż zycie na osiedlu.