

Zaczęło się od tego, że kiedy dziś wróciliśmy do domku po pracy, Maotek chyba nas nie usłyszał, bo nie wybiegł, tylko spał w najlepsze - i to nie on nas dziś znalazł, tylko my jego (zaśniętego na pleckach na środku fotela w dużym pokoju

Chyba mu było bardzo niezrecznie w takiej sytuacji (zawstydził się, że go nakrylismy w takiej sytuacji), więc spróbował zamaskować ten fakt wyjątkową przylepnością i zabawowym nastrojem. Najlepsza zabawa, bo po całodziennym wylegiwaniu się, jest oczywiście podczas przygotowywania obiadu. Mój TŻ bawi się z Maotem jak stado kotów (chyba powinnam go wypożyczać



A najlepsze to, że się Maotkowi spodobało. Leżał sobie wygodnie na pleckach, powiewając czterema patyczkami do góry, miękko było, i ż wysoka na świat spoglądał. Ani myślał wyjść

Wypoczywającemu maotkowi zrobiliśmy kilka fotek (na samej górze na stronie:
http://www.kotmao.prv.pl/
Na przyszłość do weta też pojedzie w kapturze
