Tysia właśnie wyrwała sobie drugą dolną jedynkę...ale jest ewidentna korzyść z tego faktu...od kiedy nie ma zębów - zaczęła mówić "r"...pracowaliśmy nad tym cały rok z logopedą

i wreszcie się udało

...
Powiem wam jeszcze coś...wiecie, że noszę okulary...od pierwszego roku życia, mam wrodzonego zeza (dawno po operacji) dalekowzroczność i astygmatyzm...więcej "bozia" nie dała...

Czytałam kiedyś że ludzie z zezem nie widzą przestrzennie...ale co innego czytać a co innego mieć dowód. Tysia też nosi okulary, też mam zeza i chodzi z zaklejonym oczkiem...byłam dziś z nią na specjlanym teście, takim aparacie, który określał czy ma widzenie obuoczne i widzenie stereo czyli widzenie przestrzenne. Nie jest za ciekawie z tym widzeniem u Niej, trudno było zdiagnozować, bo mówiła raz tak raz inaczej

ale doszliśmy do testu stereo. Nakładasz okulary do trójwymiaru - takie jedna szybka zielona druga czerwona i oglądasz obrazki. Ludzie normalni widzą także ukryte wśród kropek obrazki...Tysia nie widziała. Nie wytrzymałam i też chciałam spróbować...założyłam okulary...ja też ich nie widzę

Nie widzę przestrzennie...Niby o tym wiedziałam, ale czuję się z tym jakoś dziwnie...wróciłam do domu i mówię do Piotrka, że ja też inwalidka jestem...taka wybrakowana...nawet nie umiem sobie wyobrazić jak to jest, jak się widzi normalnie

Podobno jest różnica pomiędzy tym co się widzi normalnie a obrazem w lornetce...ja nie widzę różnicy, jeśli wy widzicie to znaczy....że wiecie jak ja widzę na codzień. Tak mi jakoś z tym dziwnie...to w niczym nie przeszkadza, oprócz uczucia, że jest się czegoś pozbawionym...