Cz-wa: 6,5-mies. rudy kotek już w sympatycznym domku

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Wto lip 24, 2007 23:08 Cz-wa: 6,5-mies. rudy kotek już w sympatycznym domku

Jest u mnie w domu od trzech tygodni mały sympatyczny rudy kocurek. Obecnie zaczynamy szukać dobrego, opiekuńczego domku – takiego na zawsze.
Kotek ma już około 3,5 miesiąca, jest zdrowy, odrobaczony, ślicznie się bawi i bez problemów korzysta z kuwety. Oczywiście jest oswojony, choć może nie całkiem ufny, gdyż nie jest kotkiem domowym od urodzenia i ma koszmarne wspomnienia z jednej nocy, a ja pracując, nie poświęcam mu dużo czasu. Ba, może u mnie w domu nawet lekko zdziczeć , bo jest w zamkniętym pokoju razem ze swoją matką (matka jeszcze go trochę karmi), a potrzebuje już większej życiowej przestrzeni i przede wszystkim radosnej zabawy z człowiekiem.
Pomóżcie znaleźć mu dobry domek.
Obrazek
Obrazek
Ostatnio edytowano Wto paź 30, 2007 22:57 przez Samantha, łącznie edytowano 7 razy

Samantha

 
Posty: 368
Od: Śro sty 31, 2007 21:51
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Śro lip 25, 2007 8:49

Kocio super,a te skarpeteczki :love:
Kicia,Złotka,( Klara,Filuś,Morti -śpij spokojnie)Avi i Niutek.

Monika D.

 
Posty: 1459
Od: Pon paź 30, 2006 0:05
Lokalizacja: Świebodzin

Post » Śro lip 25, 2007 17:14

Jest jeszcze inna ozdoba rudego futerka - biały żabocik i wydłużone kosmki na końcach dużych uszu. :lol:
Rudzik jest kotkiem pogodnym, posłusznym i wdzięcznym za zainteresowanie, za wspólną zabawę, za jedzonko i mieszkanko. Próbował już jak się wspaniale i bezstresowo śpi na miękkiej kanapie i słonecznym parapecie. :wink: Z charakteru jest całkiem inny niż jego półdzika czarno-biała mama. Nawet mój TŻ mówi, że będzie z tego kota pociecha.

Samantha

 
Posty: 368
Od: Śro sty 31, 2007 21:51
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Śro lip 25, 2007 18:35

komu takiego pięknego koteczka

migotka33

 
Posty: 496
Od: Pt lut 23, 2007 19:54

Post » Śro lip 25, 2007 23:03

ooo bardzo mozliwe ze mam super domek :) bede wiedziała w poniedziałek - ale juz dzisiaj przesle zdjecia, zeby domek sobie zobaczył :) własnie szukam dla niego rudego chłopczyka :)
Obrazek

florida_blue

 
Posty: 1951
Od: Nie cze 18, 2006 11:19
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Śro lip 25, 2007 23:43

Cieszyłabym się, gdyby Rudzik spodobał się w dobrym domku. :D Dzisiaj bawiliśmy się z nim dłużej i bardziej się ożywil, a wcinał potem jak smok. :lol:
Przez to odrobaczywianie odrobinę siadła mu odporność i miał przyczerwieniony nosek (co widać na zdjęciach), ale katarek nie rozwinął się wogóle, dzięki pewnej własnej metodzie. Myślę, że rozkruszona w pożywieniu echinacea jest warta upowszechnienia.

Samantha

 
Posty: 368
Od: Śro sty 31, 2007 21:51
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Czw lip 26, 2007 0:28

o rany :D myslałam ze o TAKIEJ godzinie to tylko ja nie śpię 8O

Samantha - kocio sliczny - prosze kontynuowac oswajanie :) mam nadzieje ze domek szybko sie odezwie :) kciuki prosze :)
Obrazek

florida_blue

 
Posty: 1951
Od: Nie cze 18, 2006 11:19
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Czw lip 26, 2007 9:01

:ok: :ok: :ok: jak ja sie kocham w rudzielcach...

Magdziak

 
Posty: 1038
Od: Wto lut 07, 2006 13:14
Lokalizacja: Olsztyn k/Częstochowy

Post » Czw lip 26, 2007 13:18

Magdziak pisze::ok: :ok: :ok: jak ja sie kocham w rudzielcach...

myslałam, ze w niebieskich :)
Obrazek

florida_blue

 
Posty: 1951
Od: Nie cze 18, 2006 11:19
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Czw lip 26, 2007 16:32

Rudzik nie jest dziki i od samego początku przyjaźnie traktuje ludzi, no może z lekką rezerwą , ale to tłumaczę tragicznymi wydarzeniami jakie nastąpiły po być może pogodnym dzieciństwie . :wink:
Prawdopodobnie wychowywal się z rodzeństwem w piwnicy sąsiedniego bloku i prawdopodobnie kotkami opiekowała się anonimowo jakaś lokatorka, może nawet z dziećmi. Na pewno kotki były bawione i dokarmiane, bo gdy po raz pierwszy przed miesiącem zostały wypuszczone na dwór - niestety już bez powrotu do piwnicy - wszystkie były zdrowe (na oko) - radosne - piękne - czyste - nie wychudzone.... :roll:
Zobaczyłam je takie skaczące beztrosko w różowym krzewie tamaryszku, nakarmiłam w zachodzącym słońcu... To matka - ta trójkolorowa dzikawa kotka , którą obserwowałam od kilku miesięcy - była zabidzona i .... jest niestety nadal. :evil:
Na drugi dzień od rana krążyły (trzy kociaki + kocica) za pożywieniem, długo szukały - tutaj ludzie nie karmią kotów. Gdy wróciłam z pracy, szukałam je nadaremnie i tylko informacja, ...że rano pod kołami samochodu zginęło jedno z kociąt - białorude (takie w czapeczce i płaszczyku z grubaśnym ogonem). Ponoć długo leżało... :evil:
Kotki zamieszkały w płożących się jałowcach, nosiłam tam miseczki. Nie wychodziły już z jałowców, bały się. Ale nocą wyczaiły je luźno puszczane psy, atakowały, kotka broniła i drapała, słyszeliśmy bolesne skomlenie.
Następnej nocy był odwet - więcej psów, tych już naprawdę grożnych. Rozszarpały małego - podobnego do kotki - czarnego z białym żabotem. Słyszałam potem nocny zawodzący płacz tej kotki, taki schrypiały głos starej kobiety, a o świcie ujrzałam ostatnie ocalałe kocię ( to Rudzik) ciasno owinięte wokół kotki. Splecione ze sobą - wyglądały jak jedna większa kula - leżały na środku trawnika z dala od jałowców, nieruchomo przez wiele godzin, nieprzytomne , w szoku, bezbronne. Nigdy nie widziałam czegoś podobnego... Ta kotka się wtedy poddała śmiertelnemu losowi, nie miała już sił, była poraniona, ale własnym ciałem jeszcze tuliła przerażonego małego. :cry:
To właśnie tego dnia zaczęłam działać, pożyczyliście mi klatkę słapkę i .... są oboje u mnie.

Samantha

 
Posty: 368
Od: Śro sty 31, 2007 21:51
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Czw lip 26, 2007 17:17

a co z kotką ?
Obrazek

florida_blue

 
Posty: 1951
Od: Nie cze 18, 2006 11:19
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Czw lip 26, 2007 18:34

Kotka po złapaniu trafiła na drugi dzień do weterynarzy - cel: sterylka. Wydano mi ją po operacji z ustną oceną: "licha ta kotka", choć młoda. Ale ona już ma takie tragiczne życie od dłuższego czasu. Wiem, że nie powinna wrócić na osiedlową ulicę, tam czeka na nią wyrok za podrapane psy. Z miejsca karmienia była wyrzucana nawet miska z wodą, a przy krzaku zostawiano grube drągi. :cry:
Ona nie jest agresywna, zawsze wszystkim schodziła z drogi, a na powitanie cichutko miaukała. W stanie zagrożenia małych, wtedy i dawniej, broniła ich.
Na razie jest u mnie.... bardzo żałosna.... w głębokiej depresji.... Pod okiem rozkrwawia się ciągle na nowo rozległy, brzydki, szary strup. Ona mało się porusza, siedzi tylko na oknie i na półce pod oknem; ale chyba już poczuła bezpieczeństwo, bo zaczęła kłaść się na boku i spać, a na początku tylko czuwała w przykucnięciu, a nocą wskakiwała wysoko na regały i szaleńczo szukała piwnicznego okna. Oczywiście korzysta z kuwety i nawet sporo zjada. Mam dla niej stronghold, ale nie mogę go na nią nalożyć, jeszcze syczy i fuka na mnie przy próbie dotknięcia. Piszę to wszystko, bo potrzebuję porad i wsparcia psychicznego. Tą kotkę trzeba uratować.....Mam zdjęcia , ale córka wstawi je jutro.

Samantha

 
Posty: 368
Od: Śro sty 31, 2007 21:51
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Czw lip 26, 2007 18:57

Samantha pisze:Gdy wróciłam z pracy, szukałam je nadaremnie i tylko informacja, ...że rano pod kołami samochodu zginęło jedno z kociąt - białorude (takie w czapeczce i płaszczyku z grubaśnym ogonem). Ponoć długo leżało... :evil:
Kotki zamieszkały w płożących się jałowcach, nosiłam tam miseczki. Nie wychodziły już z jałowców, bały się. Ale nocą wyczaiły je luźno puszczane psy, atakowały, kotka broniła i drapała, słyszeliśmy bolesne skomlenie.
Następnej nocy był odwet - więcej psów, tych już naprawdę grożnych. Rozszarpały małego - podobnego do kotki - czarnego z białym żabotem. Słyszałam potem nocny zawodzący płacz tej kotki, taki schrypiały głos starej kobiety, a o świcie ujrzałam ostatnie ocalałe kocię ( to Rudzik) ciasno owinięte wokół kotki. Splecione ze sobą - wyglądały jak jedna większa kula - leżały na środku trawnika z dala od jałowców, nieruchomo przez wiele godzin, nieprzytomne , w szoku, bezbronne. Nigdy nie widziałam czegoś podobnego... Ta kotka się wtedy poddała śmiertelnemu losowi, nie miała już sił, była poraniona, ale własnym ciałem jeszcze tuliła przerażonego małego. :cry:
To właśnie tego dnia zaczęłam działać, pożyczyliście mi klatkę słapkę i .... są oboje u mnie.

:crying: dlaczego ludzie są tacy koszmarni? dlaczego? :crying:
mocno trzymam kciuki za te koty :ok: :ok: :ok:
mogę wystawić Rudzika na Allegro, ale kontakt musiałby być do Ciebie, żebyś mogła sama zweryfikować domek, więc jeśli Ci się to na coś przyda, wyślij mi nr tel na pw

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Czw lip 26, 2007 21:40

Oczywiście Greta - zgłoszę się. Dziękuję. Sama nie potrafię. :?

Samantha

 
Posty: 368
Od: Śro sty 31, 2007 21:51
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pt lip 27, 2007 10:31

do góry kotku-ślicznotku :!:

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: IrenaIka2 i 16 gości