
Jutro - jesli tylko czas pozwoli- zabiore go do innego weta.
Dzisiaj spędziliśmy z nim kilka godzin.
Wybrałam się do niego jak do króla z darami: gotowane żołądki, gotowane serca, jogurt naturalny i Animonda w puszce. W zasadzie mogę powiedzieć, że mnie wyśmiał

Zjadł może 2 rozdrobnione drobiowe żołądki, i to z ręki.
Jogurtu i Animondy nie tknął. Smakuje mu ten RC "dla wyjątkowo wybrednych", w nocy zniknęła spora porcja i w ciągu dnia to jadł - oczywiście z ręki.
Ogólnie lubi jeść z ręki.
Wiem, że to mało wychowawcze, ale jest tak chudy, że nie ma wyjścia.
Jest po prostu przemiły, cały czas mruczy, lubi być brany na kolana, dopomina się o głaskanie.
Wszelkie zabiegi (np. przemycie oczu ) znosi ze stoickim spokojem.
Dzisiaj wycięłam mu trochę kołtunów wokół ust, również nie protestował.
Orientujecie się może ile może kosztować wizyta u kociego fryzjera?
Kąpiel + strzyżenie?