KOlejny dzień za nami.
Sasi chyba boli, bo nie skacze a nawet z fotela schodzi ślizgiem. Dziś taka piękna pogoda, pani w domku to kocice siedziały na kocykach i łóżeczkach na słonecznym balkonie.
Jeszcze jutro mam urlop a od wczoraj czuję się strasznie, dopadło mnie przeziębienie: katar, kaszel, ból gardła... Muszę być w pracy w środę

.
Ja sobie poradzę, martwię się tylko Sasi, Mizi koniecznie chce się bawić i urządza szalone galopy, muszę się zastanowić czy czasem nie oddzielić ich w środę.
A Sasi to grzeczny aniołek, chodzi bez kaftanika i kołnierza i nie interesuje się za bardzo raną, cudna kicia trafiła mi na te niespodziewane dokocenie.