Bura... i inni - potrzebny DT dla trzech maluchów - Kraków

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lip 20, 2007 7:01

I co ???

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lip 20, 2007 7:42

Sylwia pewnie odsypia, ale też jestem ciekawa.

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pt lip 20, 2007 8:19

Masakra. Sama nie wiem jak opisać to co się działo. Burej nie mamy, bo kotka za nic nie wejdzie do klatki ale mamy burego kawalera.
Ostatecznie zdecydowaliśmy, że zaczynamy wcześniej. Ja byłam pod blokiem po 23-ciej. Totalna cisza (u karmicielki ciemno - to ważne), zero kotów i myślałam, że nic z tego nie będzie. W końcu zrezygnowana siadłam na ławce i gapiłam się na trawnik. Odwróciłam głowę a na schodach przed klatką siedziało bure coś i gapiło się na mnie. To był kocur. Ten co czesto przebywał razem z burą rodzinką. Jakoś około północy przyjechała reszta ekipy: skaska NH, i Nordstjerna z Tomkiem. Nasze przygotowania obserwował bury z odległości około 2 metrów. Jak już się odzeszliśmy to się wziął i złapał. Zachowywał się naprawdę niemal spokojnie jak na dzikiego kota. Trafił do transportera a potem do samochodu. No i nastąpiło długie czekanie. Najpierw pojawił się jasno rudy kot z czerwoną obrożą (wygląda naprawdę dobrze, więc chyba jest czyjś - umaszczenie ma piękne). Potem przybiegło pod same schody coś. Początkowo ja myślałam, że to lis (bo rude) ale ma długie łapy i jest sporym zwierzakiem (muszę poszukać w psowatych co to takiego, bo nasze hipotezy się nie potwierdziły na fotkach w sieci). Wygoniliśmy to coś. Potem przyszła Bura ... Ciąg dalszy za chwilkę
Ostatnio edytowano Pon sie 18, 2008 18:59 przez Sylwka, łącznie edytowano 1 raz

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lip 20, 2007 8:32

Tiaa, teraz sie zaczyna najciekawsze... :roll:
"Bliskie spotkanie z pania karmicielka" :twisted: Ale najlepiej jak opisze to Sylwka, bo ja trzymalam sie lekko na uboczu calego zdarzenia. Poza tym moja narracja po tej ilosci snu raczej nie bylaby zrozumiala ;)

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lip 20, 2007 8:37

Skubana ta mamuśka niesamowicie. Wdzięczyła się do nas ale trzymała się na dystans. Była zdecydowanie głodna. Do klatki wchodziła tylko przednimi łapami i wyjadała co dała radę dosięgnąć. Ustawialiśmy klatkę w różnych miejscach ale ona wiedziała co to (w końcu dwa razy się wcześniej złapała) i nie dała się już nabrać. O podejściu do niej nie było mowy. Karmicielka zeszła do nas. W sumie rozmawiałyśmy z nią i tłumaczyłysmy do bólu ponad godzinę. Pani nie ufa nikomu, a już facetom to zupełnie. Na początku ja niemal wybuchłam. Potem Tomek nie wytrzymał (miał rację) i powiedział jej, że jutro przywozi maluchy pod blok (to oczywiście tylko okrzyk desperacji). Po tym z Kaśką potajemnie czaili się pod drugą klatką a ja i Ewa prowadziłyśmy debatę. Nie mam siły tego opisywać ale parę razy byłam bliska płaczu. Pani ciągle zmienia wersje i sama nie wie czego chce. Stanęło na tym, że ona będzie łapać Burą. Tego się będę trzymać w sądzie :wink: ale mamy plan awaryjny. Pojawiła się też kulawa kicia. Teraz według pani kicia nie ma młodych lub już nie ma młodych (biorąc pod uwagę, że kręcą się tam taaakie drapieżniki to jest to bardzo realne). Miejsce akcji opuściliśmy około 4:20. Ja byłam już mało przytomna i prawdę mówiąc kiepsko mi się wracało samochodem. Rzuciłam się na łóżki o 4:45. O 7:18 zadzwoniła karmicielka. Boże czemu mi to robisz. Musiałam jej od nowa tłumaczyć, że Tomek nie jest zły, że nie wyrzuci kociaków z domu, że nie rozwiedzie się z Ewą :wink: , itd. Adrenalina mi podskoczyła to wstałam i poszłam do pracy. Jak tu dzisiaj wytrzymam to nie wiem. Teraz piję kawę i staram się zebrać myśli.
Ostatnio edytowano Pon sie 18, 2008 19:01 przez Sylwka, łącznie edytowano 1 raz

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lip 20, 2007 8:49

Relację uzupełnię jak przemyślę co tak naprawdę się stało. Mówię wam, że sprawa z panią jest naprawdę ciężka. Ja wymiękam ale na szczęście Ewa miała siłę metodycznie jej tłumaczyć wszystko. Pani nie wierzy, że maluchom jest dobrze, nie wierzy, że nie oddamy ich komuś kto nie będzie o nie dbał lub wyrzuci gdy dorosną, przeegzaminowała Ewę z karmienia kociąt. Najpierw twierdzila kategorycznie, ze Bura po zabiegu ma wrócić pod blok (ale zdrowa, wygojona i nie wiem co jeszcze). Potem twierdziła że trzeba jej poszukać dobrego domu (ale musimy mieć pewność, że dom super) i tak w kółko do znudzenia. Dzisiaj "przez sen" już nie wytrzymałam i jej powiedziałam, że jak chce to możemy ją zawieźć do Ewy na kontrolę maluchów - tak palnęłam ale myślę sobie, ze może by to był jakiś pomysł i może nabrałaby zaufania. Bury kawaler pojechał z Ewą i Tomkiem. Mam nadzieję, że udało się im na rano załatwić zabieg.
Ostatnio edytowano Pon sie 18, 2008 19:02 przez Sylwka, łącznie edytowano 2 razy

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lip 20, 2007 8:49

Aa, to sie wyjasnilo, dlaczego i do mnie dzwonila rano. Widzialam na telefonie nieodebrane polączenie, ale zapomnialam po nocnej akcji wlaczyc dzwieki w komorce.
W pierwszej chwili mialam nadzieje, ze moze sie bura zlapala, ale wtedy na pewno dzwonilaby tez na domowy do mnie.
Powiem szczerze, ze ja nie rozumiem tej osoby: poczatkowo wydawalo mi sie, ze kobieta na poziomie, jest za odlapaniem maluchow i sterylka kici, obiecywala wspolpracowac itp. Pozniej wlasnie (tak jak w trakcie nocnej rozmowy) zmienia zdanie, nie wiadomo, czego oczekuje, jakos chyba nie bardzo jej sie chce lapac, a do tego niechetnie patrzy na proby lapania przez innych. Zastanawiam sie, jaka role odgrywa tu corka, ktora faktycznie cos pokrzykiwala na matke.

Jakby co, to pozostaje nasz plan awaryjny ;)
Ciekawa jestem tez, co napisza Ewa z Tomkiem po dokladniejszych ogledzinach klatki-lapki, ale fakt jest faktem: musiala przezyc jakis uraz mechaniczny w "domku tymczasowym". :?

EDIT: no wlasnie, ja tez czekam na wiesci o Burym Chlopaku. Trzymam kciuki, bo moze akurat teraz traci te.. nooo.. pomponiki :ok:

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lip 20, 2007 8:52

Sylwio, dzielna jesteś Ty i cała reszta też.

Ja rozumiem, że karmicielki mogą nie dowierzać obcym osobom, ale czasami jest to wszystko strasznie zniechęcające...

Moja asertywność zwykle szybko się wyczerpuje przy takich akcjach, dlatego podziwiam wszystkich, którzy mają siły i odwagę na takie akcje.

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pt lip 20, 2007 8:54

To Ewka jest dzielna, bo ja już bym chyba dawno z płaczem uciekła gdyby nie ona.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lip 20, 2007 9:19

Jest problem z wyświetlaniem pierwszego banerku, dlatego przerzuciłam go na fotosik
Kod: Zaznacz cały
[URL=http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=2315078#2315078][img]http://images25.fotosik.pl/32/7f2d71140eedcb19.gif[/img][/URL]


Kurcze ale animacja nie działa. Zmieniam na stary. Może sie upload naprawi.
Kod: Zaznacz cały
[URL=http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=2315078#2315078][img]http://upload.miau.pl/3/20547.gif[/img][/URL]

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lip 20, 2007 9:37

Mam nadzieje, ze sie naprawi, bo nie moge tez otworzyc ogloszen, a zrobilabym jakas rundke po okolicznych gabinetach wet i ... no wlasnie, gdzie jeszcze mozna? :roll:

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lip 20, 2007 9:41

Ogłoszenia muszę zmienić i dopisać inne namiary i linki. Może to zaraz zrobię, bo i tak do roboty się nie nadaję.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lip 20, 2007 10:38

Dobra, jestem i adrenalina ze mnie opada. Kocurek już prawdopodobnie jest po zabiegu, Tomek go odbierze jak będzie wybudzony.
Wypuściłam go wczoraj do woilery i to był błąd, bo i tak nie pił i nie sikał (jest dosyć odwodniony, zamówiliśmy extra kroplówkę i trochę się boję), za to dzisiaj było rodeo w wykonaniu moim i kocurka przy pakowaniu do transportera. Dobrze, że to jest duży transporter i kot łatwo wpada.
Było efektownie, ale kurtka i rękawice zdały egzamin. Mam tylko jedną dziurę po kocim zębie i obsikane buty, słowem, pikuś.
Tym razem Tomek nie mógł powiedzieć, że coś robię jego rękami :twisted:
Kocur jest na pewno dziki, przynajmniej nie będzie dylematów z wypuszczeniem. Dobrze, że weci mają klatkę poskramiającą. Ma kilka lat i jest na 98% tatusiem naszego przedszkola. Po zabiegu pójdzie do klatki hotelowej i potem w klatce pojedzie na osiedle, żeby go nie stresować dodatkowo (i siebie też :twisted:)

A o moich argumentach odnośnie konieczności ciachania osiedlowych kocurów napiszę później.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Pt lip 20, 2007 10:47

O jak dobrze: żyjecie i plan wykonany :D . Kocur chyba wiedział o co walczy, więc się mu nie dziwię :wink: . Jest tak podobny go maluchów, że kto wie czy to nie tatuś. On tam z nimi często rezydował. Zajmował się maluchami co dosyć dziwne w kocim-męskim-pełnojajecznym wydaniu. Może być niedożywiony biedaczek a może to przez robale. Pewnie warto go jeszcze jakoś odrobaczyć ale czy to realne po zabiegu?

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lip 20, 2007 11:02

Już sama narkoza jest dużym obciążeniem przy tym odwodnieniu :(
Odrobaczać można by było podając coś w karmie, ale to za jakiś czas.
Kurczę, mam dosyć na dzisiaj, mam nadzieję że kocurek nie wytnie jakichś jaj z wybudzaniem, nomen omen (tniemy go normalnie, nie tanio :twisted: ),
Chciałabym się wreszcie wyspać...

Banda biega swobodnie po całym domu: już nie mieliśmy siły łapać zbiega - Piórka po powrocie. Płakał, więc dostał Blendera do towarzystwa. I tak nie spałam, bo nasłuchiwałam, co wyczyniają. One nic, za to potem Chinka się wykazała: dwa kwiatki na podłodze. Ogrodniczka, kurna no!
Może jak się pośpią, to powybieram z zakamarów (jak znajdę.. :twisted:).
Kocham dorosłe, złe kocury...
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 335 gości