Koty cukrzycowe- ABC- cudny słodziak szuka domu str.86

rozmowy o cukrzycy i niewydolności nerek u kotów

Moderator: Moderatorzy

Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Śro lip 18, 2007 10:06

Kociaro, to jeszcze raz ja. Wypróbuj dawkę 1,4 U. Tak będzie najlepiej.
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Śro lip 18, 2007 11:39

Tinka śliczne dzięki. :ok:
Dawkę 1,4U nie łatwo jest odmierzyć, bo zasłania tłok, ale nabiorę 1,5U i spuszczę maleńką kropeleczkę - przerabiałam to już przy 1,8U.

Witam Cię Heidi15
Kiedy moja Matylda źle się czuła, chowała się po kątach, nie chciała przyjść na kolanka i była jakby przymulona, to ja wyobrażałam sobie wszystko: nerki, wątroba, serce i dopiero kiedy zrobiłam pełne badania krwi (niestety 2 podejścia) i moczu oraz USG jamy brzusznej, to dopiero wtedy przekonałam się że złe samopoczucie kocicy to wynik "skoków w poziomie cukru". Muszę przyznać, że mój wet diabetolog rozpoczyna terapię w cukrzycy tabletkami, ale po 2-4 tygodniach przechodzi na insulinę.
Heidi jeśli możesz to wejdź w dzienniczek Matyldy - na dole jest arkusz badania krwi - kliknij tam. Czy laboratorium, w którym robiłaś badanie krwi stosuje te same wartości referencyjne, co moje. Wydaje mi się, że Heidi jest odwodniona. :(

Ucałowania w słodkie futerka

"Kociara"

 
Posty: 936
Od: Pt kwi 13, 2007 9:55
Lokalizacja: Warszawa Mokotów Dolny

Post » Śro lip 18, 2007 17:45

Kochane Dziewczyny,

pierwsza dawka EPO jest już pod skórą Tinki. Ale się spociłam Obrazek

Nie mamy nic do stracenia, bo bez EPO to pewna śmierć. Mamy teraz w zasadzie trzy możliwości: lek zadziała, lek nie zadziała, bo zastosowałam go za późno, lub z biegiem czasu wytworzą się przeciwciała. Jest to nasza ostatnia deska ratunku i szansa wg amerykańskich badań 3:1, że się uda, pod warunkiem, że jeszcze zdążyłam.

Pozdrawiam ciepło
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Śro lip 18, 2007 18:20

Trzymam kciuki, pilnuj Tygrysicy, zeby nie biegała po ogrodzie.

Kuby wyniki morfologii podobno dobre, fruktozamina niestety do powtórzenia,

Kociaro, wielkie dzięki za strzykawki :king: :cowsleep: ma dzięki Tobie czym byc kłuta.
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Śro lip 18, 2007 19:19

Dziekuje za rade Kociaro. Bylismy jednak dzis u weta. Powiedzial, ze tak szybko kot chudnie i wpada w kacheksje w chorobach nowotworowych, ze to moze byc z tych 2 guzkow przy sutkach, ze obecnie nie widac, aby cierpiala bol, ze ma juz krotki oddech, ze 15 lat to taki wiek na odejscie kota..... :cry:
Mowil to patrzac i badajac Heidi i ogladajac wyniki. Jego zdaniem, to nie jest sprawa cukru. Powiedzial, ze ona widzi moze jeszcze na 30%, ze jest juz... stara.... My tego dotad nie widzielismy, ale u kotow ponoc tak jest, ze jak zacznie sie "z gorki", to juz w tym wieku sie toczy....
Kupilismy krople homeopatyczne Dr Reckewega R17. Sprobujemy jej podawac. Chcemy cos robic, ale nie meczyc ja. Czy ktos ma moze jakies doswiadczenie z homeopatia?....

Heidi15

 
Posty: 33
Od: Pt lip 13, 2007 7:56

Post » Śro lip 18, 2007 20:01

Heidi, tylko się nie poddawajcie!
Moje doświadczenia z homeopatią były bardzo pozytywne. Co prawda stosowałam u psiny ale z rewelacyjnym skutkiem. Najpierw było duże pogorszenie a po dniu czy dwóch od tego pogorszenia wszystko złe jak ręką odjął. Stosowałam u psa na "kręgosłup" raz do roku. Od dwóch lat nie ma takiej potrzeby. Mam nadzieję, że u Was też bedzie pozytywnie.

Tinka, obie wiemy że Twoja dziewczyna ma jeszcze dość szerokie plany życiowe, więc koniec tego czarnowidztwa!

Flores

 
Posty: 201
Od: Wto mar 20, 2007 12:06
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 18, 2007 20:44

hej!

Tinko wierzę, że wam się uda!!!!!

W piątek wyjeżdzam na tydzień nad morze niestety bez Maxi.
Mój wet. zaoferował, że się nią zaopiekuje. Mam nadzieje że jak wrócę to bedzie ok!

pozdrawiam ciepło
paulinkaminka

paulinkaminka

 
Posty: 112
Od: Nie mar 18, 2007 9:30

Post » Śro lip 18, 2007 20:51

Kasiu, nie wiem, jak to wszystko ubrać w słowa, żebyś nie poczuła się urażona. Wydaje mi się jednak, że rezygnujesz z walki o Heidi, zanim ją tak naprawdę podjęłaś.

Oczywiście, że kot przy chorobach nowotworowych wpada w kacheksję. U mojej Tygrysicy zdiagnozowano w ubiegłym roku raka płuc z przerzutami na wątrobie (rentgen, tomografia komputerowa i badania histologiczne) Mała schudła z 4,3 kg do 3 kg w przeciągu 4 miesięcy. Ja jednak nie poddałam się ani jednego dnia. Lekarz powiedział mi pod koniec września ubiegłego roku, że Tinka będzie żyła jeszcze jeden, dwa miesiące i tylko przy zastosowaniu sterydów. Sterydów nie zastosowałam, bo wiem, że przy tym rodzaju raka (karcinom) ten preparat nie pomaga. Karmię swoją kotkę odręcznie już prawie od roku. Czasami dawałam jej na apetyt peritol, to też pomagało.

Wy jednak przecież tak naprawdę nie wiecie, jaki to rodzaj nowotworu. Macie tylko wybiórcze, mikre badania, które nie odzwierciedlają w pełni stanu zdrowia Heidi i w głowie typowe gadanie weta, któremu brak fantazji i wiedzy specjalistycznej. A jak czytam tę wypowiedź, że 15 lat życia kota to wiek na odejście, to czuję coraz mniej respektu do takiej osoby.

Kasiu, mogłabym tu napisać cały elaborat, a nawet powieść. Nasze doświadczenia to z pewnością materiał na grubą książkę. Zadecydujesz tak, jak Ci podyktuje sumienie. Heidi miałaby z pewnością jeszcze duże szanse, ale wiele zależy od Ciebie. Jeśli będziesz gotowa, żeby o nią walczyć, to daj znać.

Pozdrawiam ciepło
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Śro lip 18, 2007 21:13

Hi Paulinkominko,

wypoczywaj i nabieraj sił. Ja też mam nadzieję, że z Maxi będzie wszystko w porządku. Weta chyba już we wszystko wtajemniczyłaś.(?)

Życzę słonecznego i spokojnego urlopu :D
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Śro lip 18, 2007 21:45

Tinko caly czas mysle o Tobie i cudnej Tygrysicy bardzo cieplo
wierze, ze bedzie dobrze, Wasz czas jeszcze sie nie skonczyl
trzymajcie sie :!: :!: :!:


wit. B12... Heidi, jezeli nie chcesz stresowac kotki, podawaj ja doustnie (tak, te iniekcyjna) ma ona zbawienny wplyw na uklad nerwowy, ale takze dziala oslonowo na watrobe
i jeszcze dodam, ze Tinka ma racje - nowotwory "karmia sie" przede wszystkim weglowodanami, nie wit. B - nie wiem, skad ten pomysl w ogole sie wzial? 8O
podaj linka do opracowan mowiacych cos na ten temat, sama chetnie przeczytam...
pozdrawiam i zycze wielu wspolnych chwil z Heidi...

tig_ra

 
Posty: 823
Od: Śro maja 24, 2006 16:03

Post » Śro lip 18, 2007 22:17

Hi Kasiu, hi Tig_ra,

dziś przleciałam kilkadziesiąt niemieckich i angielskich stron na temat witaminy B12 i raka. Nie znalazłam tam żadnej wzmianki na ten temat, że witamina B12 jest w takich przypadkach kontaproduktywna. Wręcz przeciwnie, znalazłam wiele informacji na temat witamin, np. w czasie stosowania chemoterapii u ludzi i po niej. Pisano tam o suplementowaniu witaminy B12, witaminy E i selenu.

@Tig_ra, dziękuje i Tobie serdecznie za słowa otuchy. Odezwę się już niedługo, bo od piątku mam wakacje :D
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Śro lip 18, 2007 22:40

Tinko, odpowiem Ci pokrotce. Ja tez moge pisac kasiazki na ten temat. Temat cukrzycy jest dla mnie prawie pusta karta, ale temat konca zycia fizycznego nie.

Tigro, ja tez chetnie wiedzialabym skad twierdzenie, ze: "nowotwory "karmia sie" przede wszystkim weglowodanami". Zreszta nie wiem.... moze tak jest u kotow. Z tego co wiem, u ludzi nie ustalono, ze dieta wysoko weglowodanowa sprzyja rozwojowi chorob nowotworowych. Nie mam linka o wit. B12. Tej wiedzy nie mam z internetu. Wystarczy poczytac o tej witaminie, a sama dojdziesz do tego wniosku, ze skoro szybkonamnazajace sie komorki wylapuja te witamine, bo wspaniale wplywa na metabolizm i ich odbudowe, to - niestety - komorki nowotworowe wlasnie takimi komorkami szybkonamnazajacymi sie sa. Oczywiscie zdrowe komorki organizmu takze sie wzmocnia. To nie jest latwa sprawa. To jak z antybiotykiem. Sa zwolennicy podawania jednoczesnie witamin, aby organizmu antybiotykiem nie wyjalowic zanadto, a sa i tacy, ktorzy twierdza, ze podajac pozywke drobnoustrojom (jaka bez watpienia jest dla nich witamina) wzmacniamy czynnik chorobotworczy.
Jasne, sa rozne drobnoustroje, ale na codzien dokladna diagnoza trwa, a decydowac trzeba czasem szybko.
Co chce przez to napisac, sprawa nie jest prosta i mysle, ze racje sa po prostu podzielone.

Nasze dzialania moga byc zupelnie odmienne, to tez do Ciebie Tinko, ale wydaje mi sie, ze licza sie tak naprawde motywy naszych postepowan.
Ja moge uznac, ze wydluzanie zycia w sposob wymuszony, sprawia zwierzeciu bol zycia nie dla niego, ale dla wlascicielki przede wszystkim, a Ty mozesz uznac, ze ja jestem niedouczona, wygodna, leniwa i okrutna, bo nie chce naszej kotce wydluzyc jej zycia i mozliwosci bycia z nami.

Co jednak jest naprawde wazne, to sprawa naszych wlasnych sumien. Zwierzeta zostaly nam- ludziom dane w opieke. Mozemy przejac role ich bogow. Mozemy je zabic lub mozemy wbrew jakiemus...'naturalnemu czasowi 'utrzymywac je przy zyciu. Tak naprawde jednak nie o nas powinno chodzic w pierwszej kolejnosci, ale o nie, jesli nalezymy do ludzi, ktorzy kochaja zwierzeta.
Jak jednak Tinko pisalas, to jest temat na ksiazke.
Piszesz o tomografie i metodach, czy lekach do ktorych nie bedziemy miec dostepu. Mamy 1 usg w miescie i ... nie do konca doswiadczonego lekarza.
Nie postawimy wszystkiego na glowie i nie bedziemy wiezc naszej kotki do duzego miasta odleglego o ponad 100 km w tym celu. Dla niej jazda samochodem to ogromny stres nawet tutaj na miejscu.
Juz pobranie krwi u weta bylo wielka meczarnia, ale wiedzielismy, ze to podstawa.
Dla nas pomoca moze byc Wasza wiedza, jak np. przypomnienie o Peritolu. Faktycznie, dobrze wplywa to na apetyt, a zupelnie wylecialo mi to z glowy. Uwagi o wit. B12, czy wit.PP, choc - jak juz wiecie - nie do konca mamy zbiezne zdania, sa tez wazne, bo na pewno warte proby, skoro macie z tym dobre doswiadczenia, bo czesto praktyka jednak przewyzsza teorie. Kazdy jednak ma swoje wlasne, dostosowane do jego sumienia, granice i mysle, ze nie powinnismy siebie wzajemnie osadzac, bo nie powinno o to chodzic, kto ma racje, tylko aby nasi najblizsi nie cierpieli.
Na dobra sprawe nie wiem, czy po tym, co napisalam, w ogole bedziecie mi chcialy odpowiadac. Na pewno nie chcialam nikogo urazic. Mam niesamowicie duzo szacunku do Was i podziwiam Wasza wiedze i zaangazowanie. Robicie dla zwierzat i ich rodzin i wiecie o nich wiecej wiecej niz niejeden weterynarz. I dobrze, bo jestescie nadzieja.
Dla nas tez. Inaczej w ogole nie szukalabym Was w internecie.

Zycze Wam i nam abysmy wszyscy jak najdluzej byli z naszymi podopiecznymi i wnosili w ich zycie spokoj i poczucie dobrze przezywanego zycia. Mysle, ze taki jest nasz obowiazek wobec nich.

Heidi15

 
Posty: 33
Od: Pt lip 13, 2007 7:56

Post » Czw lip 19, 2007 8:39

Droga Kasiu,

nie mam powodów, żeby się na Ciebie gniewać. To, że masz inne poglądy na pewne tematy i inny sposób widzenia i oceniania pewnych sytuacji, nie powinno nas poróżnić. Wszystkie staramy się pomóc naszym przyjaciołom. Każdy robi to może na inny sposób. Ja osobiście należę do tych najbardziej zdeterminowanych, ale nie mam prawa wymagać, żeby inni postępowali tak samo.

Więcej może dziś wieczorem, bo teraz spieszę się do pracy.

Pozdrawiam serdecznie

PS: Najlepsze wyniki z peritolem miałam, podając 1/2 tabletki dwa razy dziennie. Tinka zazwyczaj zaczynała po dwóch dniach bardzo ładnie jeść.
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Czw lip 19, 2007 9:25

Każdy ma prawo do postępowania zgodnie ze swoim sumieniem i charkterem, czy po prostu mozliwościami. Ja się Kasiu z Tobą zgadzam w dużej mierze, natomiast podziwiam tez Tinke za jej determinacje, sile, zoorganiozwanie, dociekliwosc i wiedze, choc sie roznimy, to dzieki niej zaczelam badac Kube glukometrem, zmienilam insuline i zmodyfikowalam diete kota. Po prostu ludzie sa rozni, i ch postepowanie z tych roznic wlasnie wynika, tak jak rózne są zwierzeta i kazde wymaga indwywidualnego podejscia. Zawsze jest jednak miejsce na dyskusje.
Kasiu nie wiem jak jest w przypadku Heidi, nie jestem weterynarzem ani jasnowidzem,. ale rozumiem Cie jak piszesz o tych 100 km, pewne rzeczy sa technologicznie nie do przeskoczenia. mam nadzieje, że heidi wyjdzie z kryzysu, nie wiem jak brak apetytu, ale chudniecie moze byc zwiazane z culrzyca jak najbardziej. Pozdrawiam wszytskie cukrzaki kociaki;)

Apropos Kuby, dzis rano mial wynik 184, najprawdopodobniej to on zwymiotowal w nocy. Dostal 2 kreski i cala tacke animondy.
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Czw lip 19, 2007 9:56

Dziekuje bardzo Tinko za porade z dawkowaniem Peritolu. Tabletki prawdopodobnie bedziemy musieli Heidi wepchnac do pyszczka.

Jestem naprawde daleka od tego chciec tego, zeby Heidi od nas odeszla. Wiem jednak, ze walka ze smiercia fizyczna nigdy nie moze przyniesc zwyciestwa. Bedzie zawsze kleska. Mozna ja jedynie opoznic.
Kiedys uparcie nie chcialam dac uspic naszego chorego na nowotwor pudla. Meczyl sie wiele miesiecy, zyjac od zastrzyku p/bolowego do zastrzyku. Kolejny pies byl u nas 15 lat. Gasl powoli. Karmilam go strzykawka przecieranymi zupkami, bo nie chcial jesc. W ktoryms momencie przestal oddychac. Nie sprawial wrazenia, ze cos go boli, wiec nie chodzilismy juz potem do weta.
Naprawde trudno jest podjac WLASCIWA decyzje. Moze biezace obserwowanie i dopasowywanie sie do stanu aktualnego jest wlasciwa postawa? Moze chodzi tylko o to, aby stwarzac do konca maksymalny komfort?
Nasza znajoma, ktora umarla na raka, mowila pod koniec zycia, ze gdyby wiedziala, ze tak ja to wszystko wymeczy, to nie podejmowalaby tego leczenia (operacja, naswietlania, chemia). Mowila, ze chce tylko spokojnie umrzec.
Nie wiem, jak jest ze zwierzetami. Wciaz szukam na ten temat doniesien. O ludziach na 'Tamtym Swiecie' jest sporo ksiazek. Wielu autorom zdecydowanie wierze i przyjmuje niektore informacje jako fakty. Kiedys widzialam w tv niem. (u Joerga Draeger'a) Anglika mieszkajacego w Niemczech, ktory od dziecka ma kontakty z 'Tamtym Swiatem'. W studio bedac tez poruszyl watek zwierzat. Napisal chyba 3 ksiazki. Niestety nie przetlumaczono ich na j. polski. Udalo mi sie w koncu 1 kupic w Niemczech (pierwsza z nich). Niestety rozdzial o zwierzetach jest w drugiej ksiazce, ktora moze bedzie dostepna we wrzesniu. Ogromnie mi na tym zalezy juz od lat, aby to przeczytac, bo to co znalazlam do tej pory w literaturze, w ogole mnie nie satysfakcjonuje.
Moze tam wyjasni sie choc troche sprawa odchodzenia zwierzat. Moze cokolwiek bede wiedziec wiecej...? :cry:
Tak, czy inaczej jestem przekonana, ze nasi zwierzecy czlonkowie rodzin sa na 'Tamtym Swiecie' pod opieka ludzi, ktorzy za zycia tutaj tez sie zwierzetami opiekowali i ze odnajdziemy je Tam na pewno.

Heidi15

 
Posty: 33
Od: Pt lip 13, 2007 7:56

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 4 gości