» Śro lip 18, 2007 22:40
Tinko, odpowiem Ci pokrotce. Ja tez moge pisac kasiazki na ten temat. Temat cukrzycy jest dla mnie prawie pusta karta, ale temat konca zycia fizycznego nie.
Tigro, ja tez chetnie wiedzialabym skad twierdzenie, ze: "nowotwory "karmia sie" przede wszystkim weglowodanami". Zreszta nie wiem.... moze tak jest u kotow. Z tego co wiem, u ludzi nie ustalono, ze dieta wysoko weglowodanowa sprzyja rozwojowi chorob nowotworowych. Nie mam linka o wit. B12. Tej wiedzy nie mam z internetu. Wystarczy poczytac o tej witaminie, a sama dojdziesz do tego wniosku, ze skoro szybkonamnazajace sie komorki wylapuja te witamine, bo wspaniale wplywa na metabolizm i ich odbudowe, to - niestety - komorki nowotworowe wlasnie takimi komorkami szybkonamnazajacymi sie sa. Oczywiscie zdrowe komorki organizmu takze sie wzmocnia. To nie jest latwa sprawa. To jak z antybiotykiem. Sa zwolennicy podawania jednoczesnie witamin, aby organizmu antybiotykiem nie wyjalowic zanadto, a sa i tacy, ktorzy twierdza, ze podajac pozywke drobnoustrojom (jaka bez watpienia jest dla nich witamina) wzmacniamy czynnik chorobotworczy.
Jasne, sa rozne drobnoustroje, ale na codzien dokladna diagnoza trwa, a decydowac trzeba czasem szybko.
Co chce przez to napisac, sprawa nie jest prosta i mysle, ze racje sa po prostu podzielone.
Nasze dzialania moga byc zupelnie odmienne, to tez do Ciebie Tinko, ale wydaje mi sie, ze licza sie tak naprawde motywy naszych postepowan.
Ja moge uznac, ze wydluzanie zycia w sposob wymuszony, sprawia zwierzeciu bol zycia nie dla niego, ale dla wlascicielki przede wszystkim, a Ty mozesz uznac, ze ja jestem niedouczona, wygodna, leniwa i okrutna, bo nie chce naszej kotce wydluzyc jej zycia i mozliwosci bycia z nami.
Co jednak jest naprawde wazne, to sprawa naszych wlasnych sumien. Zwierzeta zostaly nam- ludziom dane w opieke. Mozemy przejac role ich bogow. Mozemy je zabic lub mozemy wbrew jakiemus...'naturalnemu czasowi 'utrzymywac je przy zyciu. Tak naprawde jednak nie o nas powinno chodzic w pierwszej kolejnosci, ale o nie, jesli nalezymy do ludzi, ktorzy kochaja zwierzeta.
Jak jednak Tinko pisalas, to jest temat na ksiazke.
Piszesz o tomografie i metodach, czy lekach do ktorych nie bedziemy miec dostepu. Mamy 1 usg w miescie i ... nie do konca doswiadczonego lekarza.
Nie postawimy wszystkiego na glowie i nie bedziemy wiezc naszej kotki do duzego miasta odleglego o ponad 100 km w tym celu. Dla niej jazda samochodem to ogromny stres nawet tutaj na miejscu.
Juz pobranie krwi u weta bylo wielka meczarnia, ale wiedzielismy, ze to podstawa.
Dla nas pomoca moze byc Wasza wiedza, jak np. przypomnienie o Peritolu. Faktycznie, dobrze wplywa to na apetyt, a zupelnie wylecialo mi to z glowy. Uwagi o wit. B12, czy wit.PP, choc - jak juz wiecie - nie do konca mamy zbiezne zdania, sa tez wazne, bo na pewno warte proby, skoro macie z tym dobre doswiadczenia, bo czesto praktyka jednak przewyzsza teorie. Kazdy jednak ma swoje wlasne, dostosowane do jego sumienia, granice i mysle, ze nie powinnismy siebie wzajemnie osadzac, bo nie powinno o to chodzic, kto ma racje, tylko aby nasi najblizsi nie cierpieli.
Na dobra sprawe nie wiem, czy po tym, co napisalam, w ogole bedziecie mi chcialy odpowiadac. Na pewno nie chcialam nikogo urazic. Mam niesamowicie duzo szacunku do Was i podziwiam Wasza wiedze i zaangazowanie. Robicie dla zwierzat i ich rodzin i wiecie o nich wiecej wiecej niz niejeden weterynarz. I dobrze, bo jestescie nadzieja.
Dla nas tez. Inaczej w ogole nie szukalabym Was w internecie.
Zycze Wam i nam abysmy wszyscy jak najdluzej byli z naszymi podopiecznymi i wnosili w ich zycie spokoj i poczucie dobrze przezywanego zycia. Mysle, ze taki jest nasz obowiazek wobec nich.