Wczoraj wieczorem (jak zwykle) rozmawiałam z Krysią przez telefon.
Oczywiście o Beżyku.
Krysia bardzo kocha Beżyka i wiem, że gdyby mogła go zabrać do siebie, dawno by to zrobiła.
Teraz czuwa nad nim na odległość.
Ponieważ z jedzeniem sprawa się unormowała, tym razem zastanawiałyśmy się wspólnie, czy Beżyk będzie umiał bawić się z Niuśkiem. W Fundacji większość czasu koty spędzają same i nikt ich nie obserwuje. A Niusiek lubi gonitwy. Nie przypuszczałyśmy, że Beżyk szybko zainteresuje się zabawą.
Rzeczywistość przeszła wszelkie oczekiwania.
Po rozmowie z Krysią położyłam się w dużym pokoju na wersalce i oglądałam jakiś program w telewizji. Światła były pogaszone, paliło się tylko w przedpokoju. Beżyk został w moim pokoju, ale tym razem drzwi zostawiłam otwarte. Miałam nadzieję, że pójdzie zwiedzać teren, więc postanowiłam na niego poczekać.
I nie pomyliłam się. Wcale nie trzeba było długo czekać. Usłyszałam, że Beżyk idzie, Niusiek też nadstawił uszy - chociaż Beżyk skradał się bardzo cicho. Gdy stanął w wejściu do pokoju niestety poruszyłam głową i kotek się wycofał. Do tego Niusiek zlazł z regału i pobiegł za nim.
Niusiek po chwili wrócił, ale bez Beżyka. Postanowiłam czekać dalej. Druga próba nastąpiła wkrótce. Tym razem Beżyk stanął w wejściu, z daleka wyciągał szyję, by zajrzeć na wersalkę i sprawdzić, czy żyję. No ale ile można się nie ruszać. W końcu nie wytrzymałam, tym bardziej, że tym razem Beżyk stanął Florowi na drodze do kuwety. Po obwąchaniu nowego Floro oczywiście musiał prychnąć, żeby wszyscy wiedzieli, kto jest ważny. No i Beżyk znowu się wycofał. Pomyślałam, że trzeci raz może już nie przyjść. Zajrzałam do małego pokoju - Beżyk siedział na parapecie. Postanowiłam wypróbować sznureczek. Położyłam sznureczek przed Beżykiem i zaczęłam nim poruszać.
Jakież było moje zdziwienie, gdy Beżyk prawie natychmiast podążył w kierunku sznureczka.

Najpierw po parapecie, potem na stół, potem na podłogę i przez przedpokój do dużego pokoju. Swoimi maleńkimi łapkami próbował go złapać, a robił to tak rozkosznie i nieśmiało...
Tak się zaaferował sznureczkiem, że zapomniał o mnie i że jest w nowym miejscu. Sięgnęłam po drugi sznureczek dla Niuśka, bo ten też zapałał chęcią zabawy. Gdy tak bawili się tymi sznureczkami i stali obok siebie, stwierdziłam, że Beżyk wygląda jak młodszy braciszek Niusia (chociaż jest starszy). Jest niższy, jego łapka to 2/3 łapki Niuśka (a 1/2 łapki Flora), a do tego jak się rozciągnął, dopiero pokazał, jaka z niego chudzinka. Podczas zabawy trochę zaniepokoił go telewizor - dziwny gadający stwór, więc nie podchodziliśmy zbyt blisko tego gada.
Zabawa trwała około godziny, ale pewnie mogłaby dłużej. Niestety było już bardzo poźno i trzeba było iść spać.
Cały dzisiejszy ranek Beżyk spędził na parapecie bacznie obserwując domową krzątaninę.
Trochę się obawiałam włączenia pralki, ale nawet podczas odwirowania Beżyk nie uciekł w żaden zakamarek. Odkurzacz niestety musiałam zamienić na szczotkę, bo jest bardzo głośny.
Za jakiś czas powinnam oddać do badania próbkę moczu Beżyka.
Nie mam pomysłu, jak ją pobrać. W Toruniu niestety musiało się to odbyć pod narkozą. Chciałabym uniknąć kolejnej narkozy, ale wątpię, czy Beżyk zaufa mi do tego czasu na tyle, bym mogła podstawić mu "nocniczek", gdy usadzi się w kuwetce do sioo. Wprawdzie Niusiek robi prawie wszystko do "nocniczka", Floro też często qupala tam zrzuca, ale z Beżykiem nie będzie tak prosto. Chętnie poznam wszelkie patenty forumowiczów w tej kwestii.
PS
Kotek72, czy Beżyk musi całkiem zniknąć z tytułu?
