Mole - dom wariatów - Jeszcze jeden okruszek - dla sylwii k.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lip 16, 2007 17:56

Noooo.... wyobrażam sobie te kociska w szpitalu :lol:
Mojej znajomej w Krakowie, koleżanka przyniosła do szpitala (do łóżka) świnkę morską - a to są całkiem dorosłe babki... superpomysł.
Obrazek

graszka-gn

Avatar użytkownika
 
Posty: 3964
Od: Wto maja 29, 2007 19:04

Post » Wto lip 17, 2007 11:05

Wilki morskie




Stało się dokładnie tak, jak przypuszczałem, choć ukryty w krzakach mogłem tylko domniemać, jak do tego doszło..
Najprawdopodobniej Grubsza z ciotek rozdusiła kulkę całym ciężarem swojego ciała i w ten sposób oznaczyła nam drogę.
A jako, że zwykle chodziły gęsiego, Chudsza stanęła dokładnie w to samo miejsce.
Droga była więc oznaczona !
Rezygnując z obiadu przesiedzieliśmy w krzakach do popołudnia, a gdy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi ciotki opuściły willę Dziadka i udały się w stronę swego domu.
A my, jak trzy prawie niewidzialne cienie potruchtaliśmy za nimi.
Wszystko składało się w całość tak prostą jak dziecinna łamigłówka.
Przekonaliśmy się niebawem, że ciotki zamieszkiwały stary, ponury dom tuż przy deptaku. Dom był piętrowy, miał kamienne balustrady, a dookoła rosły wysokie, posępne tuje. Zaś naftaliną pachniało już przy bramce.
Dexter wykrzywił pysk i siarczyście splunął w trawę.
Ciotki znikły wewnątrz domu a my pozostaliśmy na zewnątrz.
Nagle smarkacz podniósł do góry głowę i niespokojnie wciągnął powietrze. Poruszył wąsami i cicho chrząknął na znak, że chciałby coś powiedzieć.
- No, gadaj, co masz gadać – rzucił Dexter.
Smarkacz jeszcze raz poruszył nosem i spojrzał w górę. Czubki drzew poruszały się na wietrze, a wiatr z każdą chwila przybierał na sile.
- Sztorm – miauknął Smarkacz, a my z Dexterem bardzo zgrabnie udaliśmy, że doskonale wiemy, o co chodzi.
- Jeśli chcemy załapać się na kolację, to trzeba się spieszyć.
Na plażę wpadliśmy w podmuchach wiatru, bezlitośnie siekącego drobinami piasku. Kutry wyciągnięte na brzeg leżały jak martwe ryby, a ponad nimi, walcząc z wiatrem unosiły się w powietrzu wstrętnie wrzeszczące ptaszyska. Brodaty marynarz uśmiechnął si8ę ciepło na nasz widok.
Ruchem ręki zaprosił nas na pokład i otworzył drzwi sterówki.
- Czeka nas dzisiaj ciężka noc – powiedział. – siedem w skali Beauforta.
Co prawda ani ja ani Dexter nie wiedzieliśmy , o czym mówi, ale na wszelki wypadek zrobiliśmy mądre miny.
Zaś Smarkacz wyjaśnił nam po cichu, że w czasie sztormu morze jest bardzo niebezpieczne i że rybacy często zostają aby pilnować swoich kutrów.
- Kolacja z noclegiem – zahuczał brodaty rybak i na rozłożonej na pokładzie gazecie postawił plastikowy talerz pełen srebrnych, pachnących wodą rybek.
Nabił fajkę i zapalił lampę. Sterówkę wypełniło ciepłe światło. Na zewnątrz morze szumiało coraz głośniej i od czasu do czasu jakaś śmielsza fala wyrywała się na plażę i uderzała w burtę kutra.
Podniosłem głowę znad talerza i pomyślałem o pomoście, na którym spotkałem wczoraj starą kotkę.
Podbiegłem do drzwi i skrobnąłem w nie pazurami.
Rybak wstał i otworzył je, a ja jednym susem wyskoczyłem na plażę.
- Ej ty – zawołał brodacz.- dokąd to ?
Ale ja już biegłem w stronę pomostu. Moje łapy grzęzły w mokrym piasku, a krople wody wsiąkały w moje wspaniałe futro
Na szczęście pomost był pusty.
Dola pewności obwąchałem deski, ale nie wyczułem nawet śladu zapachu mojej znajomej. .Zawróciłem ku plamie pomarańczowego światła.
Brodaty rybak stał w otwartych drzwiach i z niedowierzaniem kręcił głową.
- Właz i żadnych wycieczek – powiedział. – nie było jej tu dzisiaj, jeśli chodziło ci o te starsza panią.
Otarłem się pyskiem o jego nogi a rybak znowu się lekko zdziwił.
Dexter i Smarkacz już zdążyli umyć się po kolacji i najwyrazniej postanowili pozostać na noc, bo Dexter zaanektował skrzynkę wyścieloną starym swetrem, a smarkacz niepostrzeżenie wcisnął się tuz obok.
- A ja sobie trochę posiedzę – mruknąłem i wyskoczyłem na drewniany stołek.
- Załoga w komplecie jak widzę – odezwał się ktoś od drzwi i do środka wszedł jakiś zgarbiony stary człowiek w żółtym sztormiaku ociekającym wodą.
- Ojciec ! – wykrzyknął brodaty rybak i zamknął starego w silnych ramionach.
- Wypuścili mnie dzisiaj – powiedział gość,- i matka powiedziała, że zostałeś pilnować kutra. No to wykradłem się z domu i jestem. A tu – wyjął coś z kieszeni – mam coś, co umili nam tą noc.
To „coś ” okazało się niedużą butelką rumu, który brodacz zaraz dolał do kubków z herbatą.
Zapachniało na całe pomieszczenie tak silnie, że aż kichnąłem.
- Piękne kocisko – powiedział stary i podrapał mnie za uchem.
Z paczki dobiegło znaczące chrząknięcie Tetryka, który podniósł łeb i rzucił gościowi przyjazne spojrzenie.
- No i ten tez niczego sobie – dodał ojciec brodacza, a Dexter spokojnie zapadł w sen.
Brodacz pociągnął parę łyków z kubka i wyjął z małej skrzynki nieduże pudełko.
Błyskawicznie rozpoznałem w nim szachy.
- No to partyjkę – zaproponował i razem z ojcem usiedli po dwu stronach malutkiego, drewnianego stolika.
Wiatr na zewnątrz wzmagał się. Mruczenie Smarkacza, pochrapywanie Dextera i skrzypienie kutra zlały się w usypiającą muzykę – ale mi nie chciało się spać.
Oto miałem namiastkę domowego wieczoru, pełen brzuch i przyjaciół w zasięgu ręki.
Brodacz i jego ojciec wpatrywali się w szachownicę od czasu do czasu wydając nieartykułowane pomruki.
Spojrzałem na stolik. Błyskawicznie oceniłem sytuację i nim ktokolwiek się zorientował wysunąłem łapę i przesunąłem królową o jedno pole.
- Do diabła – szepnął zdumiony brodacz. – Ten kocur...
Zrobiłem najniewinniejszą w świecie minę i zająłem się myciem pyska.
Ale brodacz dalej wpatrywał się we mnie szeroko otwartymi oczyma.
- Posłuchaj no kocie....- zaczął. – Albo zwariowałem, albo...
Fala z hukiem uderzyła o burtę kutra.
Brodacz i stary jednocześnie zerwali się na nogi i wybiegli w mrok krzycząc coś o cumach, i za chwilę kuter zakołysał się niebezpiecznie.
Kołysanie trwało dobrą chwilę po czym brodacz odpalił silnik.
- Wychodzimy w morze – powiedział. – Tak będzie bezpieczniej.
Fale ciskały kutrem jak dziecinną zabawką. Na początek spadłem ze stołka i potoczyłem się po podłodze jak piłka, zakręciło mi się w głowie i żołądek podjechał mi do gardła wraz ze wszystkimi pysznymi rybkami, które zjadłem na kolację...
Dexter uniósł łeb ze skrzynki mieląc w zębach jakieś naprawdę brzydkie słowa i tylko Smarkacz wydawał się być najspokojniejszy w świecie.
- Oto najprawdziwszy sztorm– powiedział wczepiając się pazurami w sweter.
Stary pochylił się nad nade mną i podniósł mnie z podłogi tak delikatnie, jakbym był małym kocięciem.
- W szpitalu na mojej sali – powiedział – był jeden starszy pan. Profesor. Opowiadał nam o swoim rudym kocie, który uratował mu życie...Dałbym głowę, że....choć podobno jego kot odszedł. Podobno nie wytrzymało serce.
Wydałem z siebie głośny miauk.
Stary przytulił mnie do swetra pachnącego solą i tytoniem, a moje serce zaczęło bić głośno i radośnie. Tym starszym profesorem na pewno był mój Dziadek ! Tylko...jak mogłem powiedzieć to człowiekowi, który nie rozumiał kociej mowy ?
Tymczasem wiatr powoli ucichał. Fale dalej kołysały kutrem, ale ich szum był już bardziej melodyjny.
Brodacz pozbierał z podłogi szachy i jeszcze raz rzucił mi badawcze spojrzenie
Bez słowa sprzątnął bałagan , jakiego narobił Dexter i włożył mnie do paczki, pomiędzy towarzyszy.
W pomieszczeniu zapachniało rumem i tytoniem..
Zasypiając pomyślałem, że nazajutrz wstanie nowy dzień, w którym być może natrafię na kolejny ślad , i każda minuta nocy zbliżała mnie do Dziadka.
- Śpijcie spokojnie, wilki morskie – powiedział brodacz
I zasnąłem. Rano, gdy spojrzałem w okrągłe okienko zobaczyłem bezmiar stalowoniebieskiej wody tu i ówdzie przystrojonej białymi grzywami.
Byłem na morzu. Na pokładzie krzątali się brodacz i jego ojciec, a ja, kanapowy kot filozof, czworonożny mistrz szachów siedziałem w sterówce myjąc sierść słoną od morskiej wody.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto lip 17, 2007 11:07

To tak troszeczkę dla ochłody :).
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto lip 17, 2007 11:09

:)
ObrazekObrazekObrazek

bez44

 
Posty: 1178
Od: Wto sty 02, 2007 11:49
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lip 17, 2007 11:42

Życie bez twoich bajbuś Caty, zdecydowanie byłoby mniej piękne :-D
Obrazek

Blusik

 
Posty: 3712
Od: Czw lut 22, 2007 22:29
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Wto lip 17, 2007 12:20

Nie darowałam sobie - musiałam wprowadzic morze....Zresztą przy tej pogodzie :D
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto lip 17, 2007 13:20

Chętnie bym się przeniosła nad wodę. A tu jeszcze prawie godzina :( I powrót do domu - jako klimatyzacja: otwarte okna samochodu. Oszaleć mozna. Czemu u nas zawsze od jednej skrajności w drugą??
ObrazekObrazekObrazek

bez44

 
Posty: 1178
Od: Wto sty 02, 2007 11:49
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lip 17, 2007 13:26

jak zapachnialo morzem... a moze morze:) wieczorem wybiore sie na malutki spacerek..? ech, chyba nie zdaze dzis, zreszta idzie sztorm chyba, wielka chmura zawisla i wiatr sie zrywa
piekne opowiadanie
jak Ty to robisz, Caty, ze nie tylko obrazy sie pojawiaja, gdy sie czyta, ale i zapachy..? a jak opowiadania byly z Lopianowego pola, to i smaki, na przyklad konfitur czeresniowych... :)
Obrazek

Agnieszka-

Avatar użytkownika
 
Posty: 705
Od: Wto sty 17, 2006 16:27
Lokalizacja: 3miasto lub koniec swiata (Umea)

Post » Wto lip 17, 2007 13:35

Bo ja w ten sposób uciekam do czasu, kiedy jeszcze - jak to ktos powiedzial - nie wiedziałam, że istnieje dolne piętro zycia : strefa umierania.
Te opowiadania - to chwila wytchnienia równiez dla mnie. Dlatego takie są.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto lip 17, 2007 13:39

i my przy nich znajdujemy wytchnienie
od ogolnego paskudztwa
i od strachu
bo czy mozna sie bac, kiedy ksiezyc swieci nad domem i pachnie wiciokrzew?
czy mozna sie bac, gdy ludzie sa jak koty i koty jak ludzie?

to jest to co sie zwie: sense of wonder
Obrazek

Agnieszka-

Avatar użytkownika
 
Posty: 705
Od: Wto sty 17, 2006 16:27
Lokalizacja: 3miasto lub koniec swiata (Umea)

Post » Wto lip 17, 2007 18:32

Jak pięknie....
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lip 17, 2007 19:08

U mnie też słono, ale i ciepło na sercu...
Obrazek
tornado w Alabamie;P

Blond Tornado

 
Posty: 5322
Od: Pon cze 13, 2005 1:29
Lokalizacja: Poznań/ Birmingham

Post » Wto lip 17, 2007 19:14

A ja sobie wreszcie napełniłam kartridż i wydrukowałam 8)
I siedząc z burasiętami na kolanach czyyyytam, czyyyytam.....
Brakuje mi tylko komentarzy z wątku na bieżąco. Bez tego to tak połowa przyjemności...
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Wto lip 17, 2007 21:20

... i nigdy byście nie zgadli, dzięki komu mogę dalej pisać - w doslownym znaczeniu tego słowa !!!
Dziękuję Tej Osobie. Tak najprościej.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto lip 17, 2007 21:30

caty pisze:... i nigdy byście nie zgadli, dzięki komu mogę dalej pisać - w doslownym znaczeniu tego słowa !!!
Dziękuję Tej Osobie. Tak najprościej.


Nie wiem jak inni, ale ja przyłączam się do Twoich podziękowań caty..
To wspaniale, że zaczęłaś pisać..
i to JAK pisać.. :1luvu:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], jrrMarko, Silverblue i 108 gości