» Pon lip 16, 2007 21:33
Wszystkim bardzo dziekuje ..
przeszedl ten dzien, ale byl naprawde trudny ,,
Po kilku spokojnych poludniowych godzinach (klimatyzacja oczywiscie
na full - i tylko dzieki temu daje sie wytrzymac, koty maja luksusowe warunki !) Rysia dala pokaz, co to znaczy drapieznik ... warczenie, ryk, kwiki, masa wyrwanych kudlow na podlodze pomieszanych z sikami - oczywiscie Fumy...
nie mialam szans temu zapobiec, ale choc rozdzielic je udalo mi sie.
Rysia od razu wie, gdzie ma sie udac w 'takich razach' - wiec z ogonem
jak szczota do rur wydechowych poleciala do lazienki, a biedna Fuma
jak rakieta do krytej kuwety. Rysia zostala zamknieta i potwornie owrzeszczana .. az piszczala. Siedziala w lazience ok. 2 godzin.
A ja oczywiscie sprzatanko, pilne zlecenia, wszystko leci z rak ...
Popoludnie spedzilam biegajac, wedrujac a w koncu pelznac przez
miasto, w roznych sprawach, wrocilam mokra ... u nas chyba ze 45 st.
w sloncu bylo. Przy okazji sprawdzilam ogloszenia i wylozylam karme,
ale kotow ani sladu. I jeszcze fikolki, i dopiero teraz mialam okazje
cos zjesc spokojnie; koty byly razem od 16.00, ale na szczescie juz
nie walczyly, przynajmniej sladow nie zauwazylam.
Do dwudziestego lipca musimy jakos dotrwac, oby ta sterylka rozwiazala
problem ... Musze jeszcze odeslac info w sprawie kropli Bacha, i moze
one jeszcze jakos pomoga.
O Smoczku nic ... cisza. Widzialam wracajac z gimnastyki jednego
czarnego kota, na sasiedniej ulicy, wylegiwal sie na samochodzie; ale
to tamtejszy, nawet bylo widac jego poduszke na parterowym oknie.
Tak bym chciala, zeby Smoczek znow byla z nami .,.,. ale nie ...
dzieki i pozdrawiam
zo
Teraz wieczorem byl