Padme- Marek oberwał nagle,nawet nie widział napastnika,a juz leżał na ziemi.Tych typów było kilkunastu,zaatakowali całą grupę,na peronie było pełno ludzi.
Spełniły się najgorsze moje przewidywania,mogłabym powiedzieć- a nie mówiłam? Mogli wracać taksówką,(ale przecież wszyscy wracali kolejką), mogli zostać rozwiezieni przez rodziców (rodzice przyjechali,zabrali prezenty,a oni chcieli jechać sami).
Marek mimo choroby, jest bardzo sprawny fizycznie,zrobił to co umie najlepiej - uciekł.Jest jednym z najlepszych biegaczy w szkole,na długie i na krótkie dystanse.
Tylko wyobrażasz sobie jak on sie czuł,gnając kilka kilometrów na zupełnym odludziu,martwiąc się o kolegów,pobity i przerażony.Mój mały synek...który teraz jest już duży.I chce zostać genetykiem...
Lekarka kazała obserwować syna,gdyby wystąpiły niepokojace objawy,to zaraz z powrotem do szpitala.
Myślę jednak,że wszystko bedzie dobrze, dziękuję za kciuki...i to,ze jesteście
