» Czw sie 23, 2007 14:54
Galla,jeszcze pare dni temu moglabym Ci napisac cos pocieszajacego ,ale niestety ,ciezko mo o tym napisac ,ale nasza kochana Mizienka,wlasnie przedwczoraj odeszla z powodu bialaczki..Nawet nie zdazylam jej zalozyc osobnego watku,tak szybko to sie potoczylo.Raptem 12 dni chorowala od potwierdzenia testu.A do weta trafila ,tez raptem po kilku dniach slabszego jedzenia .Nawet nam nie przyszlo do glowy ,ze moze byc chora.Wetka stwierdzial obecnosc wirusa na 150% ,czyli marne sznse na wyzdrowienie .My jednak podjelismy walke z choroba.Juz po kilku dniach brania interferonu polepszylo sie .Dostawala jeszcze peritol ,scanomune,zastrzyki ze sterydami ,wzamacniajace i witaminy.Po 9 dniach koteczka byla jak nowonarodzona,doszla do siebie ,zadziwila nawet wetke,.Byla w tak wspanialej formie.To bylo w niedziele .
Niestety we wtorek stan nagle sie pogorszyl,okazalo sie ,ze plyn ,ktory wczesniej byl w jamie brzusznej ,przesunal sie do pluc .I to spowodowalo ,ze koteczka zaczela sie dusic ,i szybciutko ,bez cierpienia odeszla
acha ten ply byl stwierdzony od razu na pierwsze wizycie ,na usg,potem juz bylo widac ,ze sie zmniejsza.nie bylo go duzo ,ale jednak...
Mielismy nadzieje ,ze uda nam sie koteczke uratowac ,ona byla u nas calutkie trzy miesace ,tak krociotko .ale zdazylismy ja tak bardzo pokochac...
Nie przerywajcie leczenia waszych kotkow ,zycze wam z calego serca ,aby wam ta walka z choroba sie udala.....
Mysle ,ze to ten plyn zabil nasza koteczke ,a bialaczka sama w sobie ,byla by chyba do opanowania,byla nadzieja ..
pozdrawiam serdecznie