Gdyby nie pewne zachowania znane mi sprzed kilku miesięcy to bym nie poznała kotki. Wygląda jak foka. Jest tak utuczona, że jeszcze nie widziałam tak spasionego kota. To wg tej pani jest efekt jej miłości do Cassey i tego jak ona o nią dbała. Kupowała 3 kilogramowe paki Bento i Purinę (czy to znaczy, że ten kot zjadał 3 kilo karmy na miesiąc???). Gdybym miała mniejszy transporter to by Kasia do niego nie weszła. Ona waży więcej niż mój Irys i Bonnie razem, bo niedawno dwójkę w jednym transporterze tachałam do weta. Jej jednej nie umiałam udźwignąć.
Mówiłam im kiedy odwoziłam Kasie, że ona może stać przy misce tak długo jak długo coś w niej jest, że trzeba jej sypać dzienną porcję ale w kilku turach, a nie wszystko na raz, bo ona zje i będzie chciała znów.
To wcale nie był dobry dom dla Kasi, może ta pani ją kochała, ale wcale nie była rozsądna.
Z obserwacji wynika, ze to pan był decydentem, że Kasia została oddana.
Zadnego kociegu zapachu nie wyczułam. Pewnie zwykly koci zapach juz mnie nie "kręci" w nos, ale chyba nie do końca. Wyczuwam zapach kocurzy na dworze, wyczuje jak coś w kuwecie jest nie tak (szczegolnie po przyjsciu do domu), wydaje mi sie, że wyczułabym zasikane mieszkanie.
Kotka jest u mnie, w łazience. Nie wiem czy TZ zmięknie. Nie chciałabym jej oddawać do hoteliku-szpitaliku, ona jest już wystarczająco przerażona.
W poniedziałek - jak TZ nie zmieni zdania - bedę ją musiala zawieźć. Jak zmieni to tylko badania. Do tego karma, zwykly light nie wystarczy.
Jeżeli bede musiala opłacić szpitalik, badania i jeszcze karmę - nie będę miała z czego.
Może ktoś ma resztki obesity lub innej karmy odchudzającej dla kota, które już mu nie są potrzebne, bo kot już jej nie je. Chętnie przyjmę.
Kasia pół roku temu

i teraz


(przepraszam za wklejanie z deczka prześwietlonych zdjęć - nie chce kotkce pstrykać, za jakiś czas spróbuję znów)