Patka dopiero dzisiaj mogłam zajrzeć na forum.
Bardzo Ci współczuję, ale proszę nie obwiniaj się. Ty go nie zabiłaś. Walczyaś o nie tak długo. Był osłabiony. Wiesz dobrze, że wtedy każde dziadostwo może się przyplątać i to wcale nie z naszej winy. Pomogłaś mu odejść, a to wymaga dużej odwagi.
Wiem co przeżywasz, sama przez to przeszłam. Nie mogłam już pomóc swojej kotce chorej na raka, u której pół roku po usunięciu guzów (kiedy wydawało się, że wygraliśmy), nagle zaczęły się rozchodzić (i gnić) blizny pooperacyjne. Zrobiłam co musiałam, by oszczędzić jej umierania w męczarniach. Była z nami 16 lat, nie było łatwo się z nią rozstać
Pozostała na zawsze w naszych sercach i myślach.
Pamiętaj, jestem z Tobą myślami i trzymaj się jakoś
Majusku brykaj szczęśliwy za TM i odwiedź czasem swoją panią we śnie (będzie jej łatwiej).