Biedna taka.. Powycinane futro, koltuny.
Koniec. Dosc cackania sie. Nie bedzie mi panienka fochow pokazywac.
Wczoraj nie dalam jej spokoju. Recznik w reke. W druga szczotka. Jedna glaskalam a druga delikatnie czesalam. Bylo warczenie, czasem capala zebami. Ale nie zwazalam na to. Musi sie przekonac, ze moj dotyk nic zlego jej nie zrobi. Czasem byly dosc dlugie chwile milczenia, tylko atak jak najechalam na jakis koltun. A pozniej lekcja pogladowa z Filipem. Glaskanie, baranki..

Patrzyla spod byka na to wszystko.
Moze mnie nie lubic, ale musi pogodzic sie z tym, ze ktos ja dotyka i czesze. Bo w takim tempie to my daleko nie zajdziemy.