Co słychać w schronisku?
Dzwoniłam wczoraj rano, żeby upomnieć się o jakies kociaki czy szczeniaki. Niestety, dalej cisza

. Żaden maluch do mnie nie trafił, ponoć wszystkie były nie za bardzo zdrowe. Stwierdziłam, ze szkoda marnować miejsce i czas i wybrałam się dziś do mysłowickiego schroniska po jakąś biedę na tymczas. Nie dojechałam, bo w Szopienicach na chodniku przed sklepem zobaczyłam dwa ciumkające się wzajemnie kociaki. Chyba przeznaczenie

. Wróciłam więc z dwoma ok. 3-mies. chłopakami. Nie było nigdzie ich mamy. Ponoć było tam wcześniej wiecej kotów, ale zniknęły. Ktoś dokarmiał biedactwa, ale jakie szanse przeżycia miały dające się złapać maluchy na chodniku przy głownej drodze?
Iwona, Mała, jak będziecie w schronisku, to i tak przypomnijcie o mnie. Jeszcze mogę wziąc jakieś szczeniaki.