Zabrałam z imienia kici pierwszą literę, bo juz nie syczy - tylko mruczy i miauczy. Strasznie jej nie smakowało lekarstwo na zniesienie laktacji, musiałam ją trzymać za kark, siłą pyszczek otwierać - ale wróciłam bez uszkodzeń! Po tych torturach biedactwo schowało się za paką, ale za chwilę wylazła - i znów mruczała

Więc czuję się jak sadystka, bo będę się nad nią znęcać aż do poniedziałku

Chyba coraz mniej podoba się Mijce samotne siedzenie w piwnicy, bo bardzo płacze, kiedy wychodzę. Mam nadzieję, że sąsiedzi nie słyszą, ajeśli słyszą, to nie pokapują się, skąd miauczenie dochodzi. Bo niby wszyscy mili, ale kto wie....
Kuweta cały czas w użyciu - skąd bezdomne, dzikie koty wiedzą od razu, do czego to służy! Nie nabrudziła nigdzie, poza kuwetą!!!!. Gdyby nie TŻ, nieszczepiona Lusia i Bungo z przeterminowanym szczepieniem, mogłabym spróbować przetrzymac ją w domu. Choć dla niej może lepiej, że nie pozna domowych wygód

Nic to, pójde do niej wieczorem i solidnie wygłaskam.