Potrzebuję domku, choćby tymczasowego, dla małej kotki po wypadku. Kotka jest prawnie własnością mojego sąsiada ale teraz jej życie jest bardzo zagrożone a sąsiad chętnie się problemu pozbędzie i to najlepiej przez jej uśpienie. Ale po kolei. Jak wczoraj wróciłam z pracy to usłyszałam przeraźliwe miauczenie i u sasiada na podwórku zobaczyłam zakrwawioną małą kotkę i od razu przystąpiłam do działania. Przelazłam przez płot, zgarnęłam kotke i zawiozłam do weterynarza. Okazało się, że kotka ma poważnie uszkodzoną przednią łapkę - cała skóra na przedramieniu i łokciu jest zerwana do żywego miesa, jest podejrzenie uszkodzenia nerwu, być może jest złamana lub pęknięta ale wczoraj nie udało się tego sprawdzić. Jest jednak duża szansa, ze mała całkowicie wyzdrowieje. Kotka została opatrzona, dostała leki i odwiozłam ją do właściciela sadząc, że on nie wiedział co się stało. Okazało się, ze wiedział i to bardzo dobrze - otóż przedwczoraj wieczorem było zimno wiec kocię na noc schowało się do ciepłego silnika samochodu sąsiada (kocię, tak jak jego mama nie mogą wchodzić do domu bez względu na pogodę). Rano sąsiad uruchomił silnik i kocię zostało wciagnięte przez pasek klinowy. Sąsiad silnik naprawił i pojechał do pracy a ranna kotka została na podwórku i jedyne czym on się zdenerwował, to że musiał zapłacić za nowy pasek klinowy. Ręce mi opadły. Przekazałam informacje od weterynarza, receptę i to, ze musi jutro jechać z kotką na zastrzyk i prześwietlenie. Wysłuchał i powiedział, ze owszem może pojedzie ale jeśli okaże się, ze leczenie będzie długie, to kotke uśpi a teraz nie będzie jej rany czyścił i do domu jej nie wpuści. I żadne tłumaczenia nie pomogły. Zabrałam wiec kotkę do siebie, wykupiłam lekarstwo i przemyłam ranę (trzeba to robić dwa razy dziennie). No i teraz mam problem co z nią zrobić. Na razie będzie u nas ale zostać na stałe nie może - mam już dwa koty i dwa duze psy (wszystko uratowane w podobny sposób) i na więcej zwierząt nie mogę sobie pozwolić. Na dodatek oboje z TZ długo pracujemy a kotka wymaga opieki. Proszę Was o pomoc. Kotka jest przeurocza, to taka kilkumiesieczna mała tricolorka (postaram się zrobić zdjecia ale sam weterynarz zachwycał się jej uroda i charakterem). Jest przesłodka i szkoda aby było aby musiała umrzeć z powodu nieodpowiedzialności ludzi. Pomóżcie mi uratować jej zycie!
Mieszkam za Pruszkowem ale moge ja przewieźc bo mam samochód wiec transport jest.
Błagam….