Wczoraj przeżyłam horror...Bladym świtem pojawił się na moim balkonie kot, który jest bratem mojego "dochodzącego" Pączka. Pasek przeprowadził się w inne rejony i bardzo rzadko pojawiał się w okolicy ponieważ Pączek nie toleruje na SWOIM terenie intruzów (w jego mniemaniu)

Wczoraj przyszedł...gdzie nie przysiadł zostawiał krwawe ślady, a pod ogonem miał takie dziwne "coś". Dzień wcześniej dostałam sygnał, że ktoś go widział jak szedł a za nim zostawała "krwawa ścieżka" - próbowałam go szukać, ale...Dziki-dziki Grzywka to przy Pasku oaza spokoju i pieszczoch...

Gdzieś podświadomie czułam, że....będzie co ma być. Cały dzień w pracy spędziłam próbując zorganizować jakąś pomoc, bo wiedziałam, że będzie bardzo, bardzo trudno. I ciągle było pod górkę: cztery klatki-łapki z wydz. ochrony środowiska - wypożyczone, klatka z Fundacj Felis dostępna dopiero wieczorem a do tego świadomość, że samo pożyczenie i wystawienie klatki to 1/10 problemów z łapaniem...No i wyszło jak wyszło - wracając po pracy do domu miałam już plan wstępny taki mocno niepewny.Pod klatką przywitał mnie Pączek - zagadałam do niego i wtedy usłyszałam...od razu poznałam głos Paska, ale go nie widziałam.Weszłam do domu i zamarłam - okazało się, że Pasek czeka na mnie na moim własnym balkonie i kiedy się zorientował, że jestem już w środku zaczął przeraźliwie miauczeć. Darł się w niebogłosy a ja nie wiedziałam co mam zrobić...W odruchu desperacji postanowiłam zrobić eksperyment z transporterem: miałamwrażenie, że Pasek CHCE wejśc do mieszkania, liczyłam, że może (o naiwności) zechce do transportera. Nie chciał. Ale ponieważ znamy się już czas jakiś wiem, że Pasek jest łakomczuchem - kiedyś leczyłam go samodzielnie bo bardzo grzecznie przychodził na porcję mięska z antybiotykiem...No i krótko mówiąc -
UDAŁO SIĘ 
Dzięki pomocy Nataleczki24 i jej TŻ-ta Pasek został "zaopiekowany" weterynaryjnie. Podobno nie poddał się bez walki
Nataleczka24 
Paska wykąpała za co należy Jej się medal, bo było to bez wątpienia przeżycie ekstremalne...Niestety, nie miałam głowy do robienia fotek, ale mogę Was zapewnić, że Grzywka przy "wczorajszym" Pasku to kot wystawowy...

Pasek został prześwietlony, wykastrowany, pobrano mu odrobinkę krwi do badania, nafaszerowany lekami, kroplówką i poszedł budzić się szpitalnej klatki
Przytomnie poprosiłam o obcięcie pazurów, więc jest szansa, że obejdzie się bez strat w ludziach ale to nie jest takie pewne, ponieważ w przeciwieństwi do Grzywki - Pasek ma jeszcze kilka zębów...
I tym sposobem mam kolejnego Drena...
Ale się rozpisałam...
